Powiem tak: mam pewną skalę, boję się paru rzeczy i napiszę
to w pewnej skali.
Nie lubię, boję się:
1. Robactwo - ilekroć zobaczę robaka, pająka i gdy
jest za blisko to szybko wstaję, biorę kapcia i próbuję
zabić lub pójść w miejsce, gdzie nie będę go widział.
2. Lalek. Oglądnąłem kiedyś "Powrót Laleczki Chukie" . Ten
film bardzo mną wstrząsnął i zakręcił mój pogląd o
lalkach jako ślicznych zabawkach dla dziewczynek o 180 stopni.
Najbardziej z lalek przerażają mnie takie chińskie - z dużymi
oczami i mówiące ciagle i bezdusznie " "ma-ma" lub coś w ten
deseń. Ale kompletny strach, powodują u mnie zepsute lalki -
bez rąk, bez nóg, bez oczu, często nawet z oderwanymi
głowami. I to mnie jakoś skrajnie przeraża. Mogę nawet
powiedzieć, że widok samej głowy od lalki odbiera mi
oddech.
Skrajnie się boję: (tutaj możecie zacząć się ze mnie
śmiać, choć to co mówię, wcale nie jest śmieszne. To
dopiero początek,)
1. Klaunów. Nie dość, że mnie irytują, nie są śmieszni to
jeszcze tym jaskrawym makijażem, tym nadmiarem kolorów mnie
przerażają. Być może to dlatego bo oglądałem "It" Stephen'a
King'a i też nie mogłem się pozbierać po tym filmie. Ale gdy
już wtedy byłem dobity tym filmem, to parę dni później
dałem się nabrać na filmik w stylu "iluzja optyczna" .
Skupiłem się na jakimś nudnym obrazku, zaczęła lecieć
jakaś spokojna muzyczka i po jakiejś minutce, wyskoczyło
zdjęcie zakrwawionego klauna i z głośników zaczął lecieć
wrzask. Zacząłem się też drzeć, o mało zawału nie
dostałem i cały się trząsłem.
2. Maski, przebierańcy, bale karnawałowe.
Nie wiem czemu tego wszystkiego się boję, szukałem
racjonalnego wyjaśnienia i go nie znalazłem. Pod tym punktem
miałem awersję już od zerówki (mam w tej chwili 14 lat). Co
dziwne wtedy to była tylko awersja
,a teraz mnie to przeraża.
No i teraz. To jest moja jedyna i zarazem największa fobia.
Podobnie jak na sytuację wyżej, nie znalazłem wytłumaczenia,
gadałem w wieloma ludźmi i wiem, że taka fobia istnieje, ale
nie ma oficjalnej nazwy. I wiem również, że trochę ludzi na
nią cierpi. I nie jest to bynajmniej temat dla mnie
śmieszny.
Otóż moją fobią są maskotki. Mam na myśli takie, za które
są przebrani ludzie np. w supermarketach, w Disneylandzie itp.
Myślę, że wiecie o co mi chodzi.
Choć tak naprawdę, w życiu do żadnej się nie zbliżyłem,
nie zrobiłem sobie zdjęcia, nie przytuliłem czy coś. To po
prostu się boję. Np. opiszę sytuację jaka miała miejsce w
jednym hipermarkecie, jakieś 2 lata temu. Byłem na zakupach,
pakowałem rzeczy i w pewnym momencie zauważyłem kogoś kto
był przebrany za Hugo (pewnie wszyscy go kojarzą, na Polsacie
swego czasu leciało takie audiotele, że dodzwoniłeś się i
grałeś) W tym momencie, choć ode mnie i od niego było jakieś
20 metrów, poczułem taki strach jakby ktoś próbował mnie
zarżnąć. Zaczęły mi ciary przechodzić, ścisnął mi się
żołądek... Ale nie wiedzieć czemu chciałem go obserwować,
podszedłem minimalnie bliżej na jakieś 15 m. Cały czas
udawałem, że patrzę na jakieś rzeczy na ladach, ale gapiłem
się ukradkiem na niego. Stałem sparaliżowany w jednym miejscu,
i ani nie podszedłem bliżej ani dalej. I w pewnym momencie
poczułem jakby on się na mnie popatrzył i zaczął iść w
moją stronę, kiedy naprawdę tak nie było. Z wrzaskiem
zacząłem biec do kasy mając przeświadczenie, że nadal
będzie za mną szedł kiedy chyba skręciłem pięć razy, a on
szedł prosto. Dawno go straciłem z zasięgu wzroku, i gdy
kasjerka kasowała moje rzeczy to powiedziała : "Chłopcze,
jesteś strasznie blady, dyszysz, jakbyś diabła zobaczył.
Cały się trzęsiesz."
No i to było tyle, wyszedłem z centrum, ale choć naprawdę nic
się nie stało to czułem się jakbym uniknął śmierci.