Spontanicznie. Planując coś wiemy czego możemy się
spodziewać, a jak nie wyjdzie to jesteśmy zawiedzeni. A spontan
jest o tyle dobry, że jak coś się dzieje to zawsze wyjątkowe
i nieprzewidywalne i możęmy być mile zaskoczeni. Życie jest
krótkie więc nei ma sensu go planować od urodzin aż do
śmierci. CARPE DIEM i żyj chwilą Aczkolwiek czasem warto coś zaplanować, ale jak procentowo
miałbym podzielić moje życie na spontanizm i planowanie to
było by gdzieś tak 90% spontan 10% planowanie
ja jeszcze dopowiadając do mojej wypowiedzi ostatnio dużo
planowałem i zauważyłem, że zawsze jak coś planuje to mi sie
wszystko sypie i nic z tego nie wychodzi Więc staram się żyć spontanicznie
ale z pewną dozą rozsądku.
Prawo Murphy'ego:
Jeśli coś może się nie udać, zapewne się nie uda.
To prawo podsumowuje moje starania jak coś planuje
póki mieszkałam z rodzicami to żyłam raczej na spontanie, ale
teraz na swoim to juz coraz czesciej lapię się na tym, że
zanim coś zrobię to wolę przemyślec to 7 razy. No chyba, że
to sprawa nie mająca wpływu na dalsze życie no to nadal
spontan.
Są sprawy ważne i mniej ważne; jeśli chodzi o te bardziej
istotne, to nalezy czasem coś przemyśleć, żeby potem nie
załować
ale czasem nie ma na to czsu, jeśli sprawa jest dość błach,
to bez wahania podejmuję działanie ! czasem lepiej na tym można wyjść (czasem)
Zawsze obiecuję sobie, że jak będę musiała podjąć jakąś
ważną decyzję, to porządnie ją przemyślę... Efekt końcowy
jest taki, że w dalszym ciągu robię większość rzeczy na
spontana...
Hmm prawie większość pisze o pełnym spontanie ale według
mnie nie da się tak! Owszem zdarzają się w życiu decyzje
podejmowane spontanicznie czasami wychodzi nam to na dobre,
czasami nie. Nie ukrywajmy też, że każdy z nas skłonny jest
do przemyśleń pewnych kroków życiowych. Nie da się żyć na
pełnym spontanie nooo chyba, że się jest jakimś robotem