Pytanie zadał(a) muminek1177, 31 stycznia 2010, 14:47
1)W jaki sposób zachowujecie sie gdy ktoś wytyka wam błąd i ma racje? potraficie opuścić głowe, przyznać mu racje czy pienicie się i próbujecie odreagować na takiej osobie???
2)Jak zachowujecie się gdy dwie osoby rozmawia o kimś a wy stoicie obok, gdy poruszany problem dotyczy was samych, ale te osoby delikatnie mówiąc negują zachowanie danej osoby a przecież to dotyczy i was, co robicie???
1. Gdy ktoś wytyka mi błąd i ma rację, to najpierw się
trochę wkurzę, ale potem przemyślę wszystko i będę się
starała więcej już nie popełniać tego błędu.
2. Najpierw głupio się czuję i zastanawiam się czy inne osoby
również mogą mieć takie same odczucia jak te które
rozmawiają, a potem staram się przemyśleć moje zachowanie.
1) przede wszystkim zalezy na czym polega£a dyskusja. Jesli
rozmowa byla na temat której argumenty mozna podeprzec
ksiázkowo, i na tej podstawie ktos ma racjé, bo to co mówi
pokrywa sié z wiedzá zapisaná to oczywiscie odstápié od
swojego zdania i przyznam racjé, nie bédé sié spierac jak
wariatka o nawracanie kijem rzeki. Ale jesli rozmowa ma na celu
wymiané pogládów to nie ma opcji, ze ktos tu ma racje. Kazda
ze stron bédzie bronic swojego zdania. A to, ze ktos mi powie,
ze moje poglády sá do d**y i uwaza, ze to on ma racjé to
owszem, wpieni mnie nieziemsko, bo to swiadczy tylko o tym, ze
nie potrafi zaakceptowac zdania innych i jest oporny. Nie
cierpié ludzi których zdanie musi byc zawsze na wierzchu zeby
nie wiem co. Mozna podyskutowac ale nie ma w tej opcji tak jak
napisalam tego kto ma racjé lub jej nie ma.
2) jesli nie jestem w towarzystwie osób rozmawiajácych to nie
wtrácam sié do ich rozmowy, jesli zdecydujá sié mnie do niej
zaprosic to chetnie wyrazé swojá opinié
Czyczek ma racje
Gdy ktoś mi wytyka błąd,i ma racje to wewnątrz się trochę
buntuję nie pasuje mi to, zresztą jak każdemu człowiekowi...
biorę to do siebie, przemyśle staram się poprawić...
Wtedy ? podchodzę i mówię, że nie ładnie mówić o kimś za
jego plecami...
Ost. przez to napierdalałem się w KFC bo jakieś cwaniaki
zaczęły się rzucać...
1) Oczywiście nie daję za wygraną, ale jak zauważam, że dana
osoba ma na pewno rację, to przyznaję się do błędu.
2) Pytam, o co im chodzi oraz żeby wyjaśnili, dlaczego coś im
nie pasuje, a jeżeli tak, no to co? Bo ja nie lubię być bez
powodu obrażany.
Hm, ale są dwie lub nawet 3 różne sytuacje:
a) Kiedy stoją dwie koleżanki lub koleżanka z kolegą i na
mnie gadają, to ja proszę o wytłumaczenie mówienia n amnie
takich rzeczy.
b) Kiedy jacyś chłopacy mnie obrażają, to ja mówię prosto z
mostu: coś nie pasuje jak masz
powody, to spoko. jeżeli nie, to się tłumacz lub idziemy na
solo. (szczególnie tak się zachowuję od pewnego czasu-bo
jakiś drażliwy się zrobilem...)
c) Kiedy jacyś dorośli ludzie(rodzice, nauczyciele, ktoś z
rodziny lub po prostu jakaś starsza osoba) Wtedy także pytam
się, czym zawiniłem i chcę wysłuchac argumentów, a potem
albo przyznaję rację, albo się bronię...
1.Jeśli nie mam racji to oczywiście przyznaje sie do
błędu,lecz jeśli racja jest po mjej stronie to stoje
twardo.
2.W takiej sytuacji to włanczam sie do rozmowy i próbuje jakos
to załagodzić,wyjaśnic,lub walczyc o honor swój i drugiej
osoby.zależy czego wymaga dana sytuacja
1) Jeśli ktoś coś powiedział o mnie, choć prawdziwie, ale z
czystej złośliwości to się odwdzięczę tym samym, jeśli tak
szczerze to zawsze wysłucham. Ogólnie jestem wobec siebie
bardzo krytyczna.
2) Zależy kto to. Jeśli są to ludzie, z którymi jako tako
się lubimy to zwrócę lekką uwagę, jeśli to są jakieś
błahostki oraz rozmawiają osoby zupełnie obce lub ktoś kogo
nie lubię, to przeczekam, bo nie powinno się wtrącać,
Odpowiadasz użytkownikowi sakurcia
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): sakurcia, 31 stycznia 2010, 17:24
0
* jednak jeśli tematem było coś poważnego to zwrócę uwagę,
mogę się czasem nawet zacząć sprzeczać.
1) gdy ktos wytyka mi błąd i ma rację to ja i tak robię
wszystko aby mu udowodnić mu że sie myli ..
2)zaczynam bronić tej sytuacji , jeżeli jednak to nie działa ,
to jakoś mnie to zbytnio nie rusza i mówi sie trudno
1. To wszystko zależy od sytuacji, bo jeżeli nauczyciel w
szkole powie mi że źle zrobiłam zadania to wiadomo, że nie
będę się wykłócać
2. Słucham i zazwyczaj nic nie mówię.
1. Jeśli ktoś mi wytknie błąd i wiem, że niestety ma rację
to z mniejszym bądź większym trudem się do tego przyznaję.
Gdy jestem pewna że to po mojej stronie leży prawda to silnie
jej bronię.
2.Mówię że jeśli ktoś ma coś do mnie lub do moich znajomych
to niech po prostu powie mi to prosto w oczy, a nie obgaduje za
plecami.
po pierwsze rzadko ktoś inny ma racje ale jak już się zdarzy, raz na
milion to potrafię odpuścić, bo czasem sie pomylę, no cóż
rzecz ludzka
po drugie nie lubię fałszywych ludzi jak komus coś nie pasuje
i boi się to powiedzieć prosto w oczy to tak osoba to dla mnie
zero . więc się nią nie przejmuje
przyznać się jest czasem ciężko, ale nie odreagowuje na tej
osobie, pozostaje obrona a czasem trzeba odpuścić. A co do
drugiego pytania to niech się odważy i powie szczerze, a nie
owija w bawełnę.
1. gdy ktoś mi wytknie błąd i mi udowodni że nie mam racji to
spoko mogę mu przyznać rację..
2. nienawidzę gadania o kimś za plecami! najchętniej to bym od
razu skopał dupę!