Jak wspominacie swoją studniówkę, lub dla tych, którzy nie mieli jak ją sobie wyobrażacie? Podeszliście/podejdziecie do niej na luzie, czy jednak uważacie, że to najważniejszy bal w życiu i trzeba wydać kupę forsy na strój, makijaż, fryzjera itp?
Ja wywaliłam kupę kasy i jestem strasznie niezadowolona...
Dobrze bawiłam się jedynie na poprawinach i to bez swojego
partnera. Rozwijać tematu nie będę.
Hmm... Podeszłabym do tego na luzie... Jak np.: planowałam nie
zakładać kiecki na połowinki, mimo, ze tego wymagają... Suma
sumarum nie poszłam, wiec nie byłam hardcorem
masakra. jako jedyna (wliczajác nauczycieli i rodzicó) nie
napi£am sié nawet jednego kielonka... ca£a noc by£a
przyj*bana. moja kreacja która kosztowa£a krocie by£a
odrazajáca... najgorsze wcielenie w moim zyciu. fakt ze na
koniec kiecé sprzeda£am tak, ze jeszcze na niej zarobi£am ale
niesmak pozosta£, a albumu nie ogládam. Poza tym moja klasa
by£a potwornie niezgrana wiéc to by£ jeden wielki niewypa£.
Nienawidzę swojej studniówki! Kilka dni przed imprezą miałam
kłopoty, w dzień imprezy mama mi jeszcze poprawiała sukienkę
i przyszywała do niej ramiączka, wychodząc od fryzjera
zaczął padać deszcz a ja nie miałam parasolki... Tańczyć
poloneza swojego partnera uczyłam w dzień studniówki (dobrze,
że chociaż załapał..) A i tak się z nim pokłóciłam więc
oboje mieliśmy burzowe nastroje... Nawet płyty dvd ze swojej
studniówki nie oglądałam i nie mam zamiaru...
Odpowiadasz użytkownikowi agulka66623
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.