Ale ja jestem spokojna a wstrętna jest Twoja morda.
Nie znam Twojej matki, ale jej współczuję takiego dziecka.
I zachowuj się jak człowiek.
Ojj.. sorry, dopiero teraz zauważyłam że nie jesteś
człowiekiem tylko emo!
Odpowiadasz użytkownikowi Szatan
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): SweetDrama, 03 września 2010, 13:20
-4
nie mam mordy bo Ty ją masz
a ja współczuje twojej matce takiego szatana! I nie wiesz jaka
jest moja matka więc sie nie wypowiadaj! I jestem człowiekiem
nie wiem czy widzisz bo emo to też człowiek człowiekiem nie jest szatan hha
Jaka cięta riposta "nie mam mordy bo Ty ją masz" hm. Bardzo
inteligentne. Z resztą czego ja się po Tobie mogę spodziewać
z wyjątkiem infantylności do kwadratu. I nie wiem czy
zauważyłaś ale jestem człowiekiem w większym stopniu niż
Ty. Ale nie będę Ci tego tłumaczyła bo za dużo czasu by mi
to zajęło a Twój mózg i tak tego nie pojmie.
A moja matka jest szczęśliwą matką i kocham ją i ona mnie
kocha taką jaka jestem więc zamknij łaskawie pysk i nie
wypowiadaj się na ten temat więcej.
Po za tym nie mam zamiaru prowadzić z Tobą jakichkolwiek
dyskusji bo są zbędne, do niczego nie prowadzą i czuję się
jak bym pisała sama do siebie. Możliwe, że moja
podświadomość mówi mi, że i tak nie zrozumiesz słów które
do Ciebie kieruję.
Peace.
Odpowiadasz użytkownikowi Szatan
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): smile4vere, 03 września 2010, 18:38
No u mnie to jest dość skomplikowane...
Dostałam jeden pokój w mieszkaniu matki i mogę tutaj
mieszkać, ale mieszkaniem 'z nią' to ja bym tego nie nazwała.
Mam też swoją półkę w lodówce.
Może za 10 mies się wyprowadzę zakładając że dożyję, do
szkoły do innego miasta.
Co do zarabiania sama na siebie, to czasami zarabiam
pieniądze(szkolenia, i do niedawna opieka nad dzieckiem) a
głównie utrzymuję się z pieniędzy któe dostałam po
śmierci pewnej osoby.
Co do własnej rodziny to nie mam ani męża ani dzieci.
zdalem mature i zamiast isc na uniwersytet ozenilem sie. potem
przyszla corka a ja poszedlem do pracy i podjalem dalsza
edukacje. no i chyba jestem jedynym zonatym z dziecmi na pytajni.
z domu wyprowadzilem sie do siebie majac lat 18. i od tego czasu
nie pasozytuje na rodzicach.
Powiem tak, ja mieszkam z rodzicami, pracuje (dokładam się itp)
studiuje (dojazdy chu.je muje swoje kosztuje) od stycznia co
miesiąc dokładam kasę w tego mojego Poldacza, fakt mógł bym
żyć na własny rachunek ale kur.wa pod odliczeniu na bryne,
naprawy, kredyt, koszta studiów nawet na piwo by mi brakło. Ale
jak pójdę na grube to się wyprowadzę bo nie ma lepszej fuchy
niż kopalnia.
Bo moim zdaniem wyprowadzić się i mieszkać na czyjś rachunek
lub biedować to nie sztuka, podstawą jest pewna i stałą
praca, bo jak młody ziomek w moim bloku mówi że kredyt za
metę będzie spłacał 25 lat to mnie to nie rajcuje, za tą
kasę to dom można postawić.
Wyprowadziłam się od rodziców zaraz po maturze, czyli ponad
dwa lata temu. Na początku było cholernie ciężko, bo pomimo,
że miałam pracę, to nie miałam mieszkania i musiałam
dojeżdżać codziennie ponad 80 km. Wytrzymałam tak 3 m-ce.
Potem udało mi się znaleźć mieszkanie. Zacżęłam studia.
Nie chciałam brac kasy od rodziców, bo u nich też się nie
przelewa, ale na początku musiałam się zapożyczyć. Dopiero
po jakimś pół roku, udało mi się oddać długi i wyjść na
prostą Czasem mi się tęskni
za tą beztroską jaka była, gdy mieszkałam z rodzicami pomimo,
że nie miałam wielu rzeczy które chciałam mieć. Ale na swoim
też jest fajnie. Człowiek uczy się odpowiedzialności. Rodziny
jeszcze nie założyłam i jak na razie mi się z tym nie
śpieszy
mieszkam z daleka od Rodziców, radzę sobie sama, nie muszę
liczyć na niczyją pomoc, zresztą nawet gdybym jej
potrzebowała to i tak bym nie poprosiła - już taka jestem.
Zawsze uważałam, że skoro podjęłam decyzję, że czas się
wyprowadzić i założyć swoją rodzinę to koniec z talerzykiem
u rodziców. I tego się trzymam. Od 6ciu lat żyję na własny
rachunek a zarabiać zaczęłam na siebie mając chyba 16 lat o
ile dobrze pamiętam. Póki co dzieci nie mam, ale plany są