Pytanie zadał(a) GosiaczekOsa, 29 października 2010, 17:51
Problem dotyczy mojego ojca. Żeby nie wiem jak źle się czuł to wołami się go nie zaciągnie do przychodni. Zawsze znajdzie wymówkę. Macie jakiś sposób na przemówienie tego rodzaju opornej osobie do rozsądku ? Jak przetłumaczyć komuś, że wymaga opieki medycznej, że powinien udać się do lekarza ? Może w Waszych rodzinach też są takie przypadki.. jak radzicie sobie z takimi uparciuchami ? Czy wogóle jest szansa sobie z nimi poradzić ?
Mam taki przypadek ale jeśli już tej osobie naprawdę coś
dolega to idzie do lekarza.
Odpowiadasz użytkownikowi karolinaa18
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): xyz, 29 października 2010, 18:34[#odpowiedz]
0
znam to, mam tak samo z mamą... nie pójdzie do lekarza za nic w
świecie, wymyśla co się da "a bo mi wykryją nie wiadomo co..
przetestują jakieś leki.." kiedyś leżała tydzień, bo nie
dała rady chodzić tak brzuch ją bolał, a kiedy już prawie
namówiliśmy ją, żeby poszła to raptownie wyzdrowiała, a
wtedy " teraz nie pójdę, już nie boli więc nie ma z czym"
jakiś koszmar... tylko musiała iść kiedy sami zapisaliśmy
mamę
Może twój tato ma jakies powody że nie chce chodzić do
przychodni ? Popytaj
Na pewno usiłowałaś tłumaczyć że to dla jego dobra i być
może dzięki temu bedzie dłużej żył czy coś ... jeśli to
nie działała to sorry ale ... zaciagnijcie go po prostu . To
nie dziecko wiec nie będzie sie wyrywał . Wiem że to głupio brzmi ale po
prostu powiedz "Tato, idziemy do lekarza, bez dyskusji" ,
pomagasz mu założyć płaszcz i idziecie
Odpowiadasz użytkownikowi smile4vere
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): GosiaczekOsa, 30 października 2010, 23:58
0
troszkę ciężko biorąc pod uwagę 2000km różnicy
ale szczere chęci zawsze się liczą
Ja ze swoim mam to samo, nie chcę się rozpisywać i wchodzić w
szczegóły ale zamiast wybrać się na operację czeka nie
wiadomo na co i szuka ratunku u znachorek z 18 wieku a moja babka
już ponad 20 lat żyje z olbrzymią przepukliną .... teraz
operacja to raczej zaprowadziła by ją na cmentarz, ale był na
to czas, naprawdę bierz kogoś do pomocy, pod ręce i siłą
.......
Ja mam to samo z moją mamą, dopóki się nosem nie będzie
podpierać i czołem szorować o chodnik, to nie ma takiej siły,
żeby ją zagnac do lekarza. A jak tylko którejś z nas (mnie
lub moim siostrom) cos dolega to zaraz się drze żeby do lekarza
i nie zaniedbywać, bo zdrowie jest najważniejsze. Zawsze mnie
to denerwuje, że sama tego co mówi nie stosuje do samej siebie.
Niestety są dorośli (pomimo, że się tak nie zachowują w
takich sytuacjach) i nie da się z nimi jak z dzieckiem pod
rękę i siłą zaprowadzić....
ja od kiedy mam neta unikam lekarzy, wszystko znajduje w sieci i
jakoś się leczę, nie to że mam coś do służby zdrowia, po
prostu nie chce mi się tam iść
no chyba że po L4
mam taki problem z moim dziedkiem , on wiecznie twierdzi, że
jemu nic nie jest...choć wszyscy wkoło widzą, że jest
inaczej...zazwyczaj nie udaje nam się go przekonać....
wizyta domowa? moze gdy juz nie bedzie mial jak sie wykrecic to
da za wygrana. jezeli chodzi o badania to moze podczas takiej
wizyty to lekarz jakos na niego wplynie.