Wiesz po co jest matura z matmy? Po to zeby w Polsce co drugi nie
byl magistrem doktorem habilitowanym ktory nic nie umie. Moze to
trudne dla Ciebie, ale wszystko wokół opiera się na
matematyce. Jak to powiedzial Pitagoras "Matematyka to język
natury, dzieki czemu porozumiewa się ona z człowiekiem"
heroin matma się przyda ale nie te wszystkie zasady np. algebra
lub równania jakiś wzorek się przyda ale nie wałkować non
stop to samo
wg mnie nie przyda się WF
lubię wf ale kto na nim ćwiczy
ludzie go olewali olewają i będą olewać bezsensownymi
zwolnieniami od lekarza: michał ma krzywy nos ^^
Odpowiadasz użytkownikowi pepej94
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): siesnimi85, 14 kwietnia 2009, 20:05
1
Wf sie nie przyda rzeczesz? Juz za pare lat poczujesz na własnej
skórze jak sie mylisz... Jak bedziesz musial spierdzielać przed
psem sąsiada, albo na autobus, która wlasnie odjeżdża z
przystanku - i poczujesz sie jakbyś miał zaraz wypluć płuca,
wtedy przypomnisz sobie, że trzeba było pobiegac na wf. Jak
bedziesz miał problem z prostymi czynnościami jak wytrzepanie
dywanu, przeskoczenie przez mały płotek, zawiązanie sznurówki
na jednej nodze, przewrócenie sie na śliskiej powierzchni nie
łamiac sobie przy tym połowy swych kości-przypomnisz sobie
gimnastykę lub lekkoatletykę. Kiedy nie bedziesz miał
dostatecznej sprawności aby urozmaicić ŻYCIE SEKSUALNE w swoim
związku, albo nie bedziesz miał dość siły aby obronić
swojej dziewczyny/partnerki/żony/córki przed napastnikiem -
przypomnisz sobie wagary na wf. a jak na starość nie bedziesz
umiał sie umyć, podetrzeć a spacer do pobliskiego sklepu
zajmie ci pół dnia - skumasz jaki błąd robikles zalatwiając
sobie lewe zwolnienia z wf.
To jest teraz plaga-cieciaki nie chodzą na wf i jeszcze sie tym
szcycą. A Ku*wa za kilka lat wyjdzie era kompletnie niesprawnych
ruchowo młodych ludzi,którzy beda padac jak muchy nan wylewy i
awały serca w wieku 30lat ...
pozdrawiam
Bardziej skomplikowane części matemy, większość zagadnień
chemicznych, cała genetyka z biologii, geografia
administracyjna, 3/4 pojęć fizycznych... Dużo tego jest.. W
szkole często uczy się rzeczy niestety całkowicie
niepraktycznych.. Ale to się fachowo określa jako
'wykształcenie'... :/
Odpowiadasz użytkownikowi Blue
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 14 kwietnia 2009, 20:47[#odpowiedz]
to zalezy od zawodu, jezeli bedziemy np. informatykiem to po co
nam sie przyda polski, albo przyroda, fizyka..wogole ten system
nauczania jest niedopracowany imo... Wiekszosc rzeczy ktore kaza
nam wkuwac nie przyda nam sie w zyciu doroslym...
wydaje mi się, że zawód będzie się kierunkował właśnie na
podstawie przedmiotów z których się jest 'mocnym' właśnie w
gimnazjum i wyżej. Po za tym ja lubię fizykę, a mimo wszystko
uważam że mi się nie przyda
Moze i tak ale jak ktos zadnego przedmiotu nie lubi to co ? Nie
wazne co lubisz wazne co ci sie przyda. Ja mimo ze duzo
przedmiotow nie lubie (nie rozumiem) staram sie dobrze uczyc bo a
nóż sie przydadza w przyszlosci. Wole teraz troche wiecej sie
pouczyc i pozniej miec z gorki niz na odwrot bo pozniej ta gorka
bedzie coraz wieksza =]
Kanapka. A tak na poważnie to chemia (jakoś przeżyję bez
wiedzy o tym na ile sposobów otrzymujemy sole..e) fizyka
(liczyliście kiedyś gdzie indziej niż w szkole energię
kinetyczną?) biologia (co mnie obchodzi jak rozmnażają się
pantofelki?). Zdecydowana większość przedmiotów praktycznie w
ogóle się niestety nie przydaje, a system edukacyjny jest źle
skonstruowany.
Fizyka, biologia, chemia w rzeczywistosci wg. mnie duzo z tego ci
sie przyda. Srednio czlowiek uczy sie jakies 10 lat nie liczac
studiow. Musza cos wcisnac do materialow zeby nawet przez 1 rok
czegos cie nauczyc. Moze nie przyda ci sie wiedza o pantofelkach,
ale jak by caly przedmiot ci usuneli to bys nie wiedzial gdzie
d*pa a gdzie glowa za przeproszeniem, a chodzilo mi zebys
wiedzial mniej wiecej jak jestes zbudowany bo to ci sie przyda.
Energie kinetyczna moze doslownie mowiac nie obliczasz, ale np.
biegnac itp. kalkulujesz obie mniej wiecej jakie masz opory
wiatru ile sily musisz miec na cos itp., a chemia no przyda ci
sie jak umiesz czytac co jesz. Bo jak nie czytasz to by ci
wzisneli kupe w papierku i bys to zjadl. No troche sie
rozpisalem, ale moral z tego taki, ze w rzeczywistosci w karzdym
przedmiocie sa elementy ktorych w rzeczywistosci nie
potrzebujemy, ale wiekszosc jest bardzo przydatna.
@jerzol
Posłuchaj siebie: podaliby mi gówno i bym to zjadł? A czytasz
o składzie produktów, które kupujesz? I co tam widzisz:
białko, węglowodany, tłuszcze? I co ci to mówi? Znasz ich
właściwości i różne inne cechy. Jeżeli swojej wiedzy nie
uzupełniasz gdzie indziej to i tak nie wyciągniesz żadnego
wniosku, które będą dla ciebie dobre, a które złe. Kiedy
biegam kalkuluję siłę wiatru? Do tego nie potrzebna mi żadna
wiedza z fizyki. Zresztą ty mówisz tutaj o podstawach. To czego
ja się uczę to abstrakcja, która nie ma w ogóle związku z
moim życiem codziennym dlatego to głupoya. Podstawy, które
przydają się są potrzebne (bo się przydają ale reszta to dla naukowców. Nie
będe naukowcem bo nie jestem genialny. Tyle. Większośc
przedmiotów samych w sobie jest czasami przydatna, ale 99% jej
zawartości nie...
Odpowiadasz użytkownikowi kurekq
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 14:50[#odpowiedz]
0
Fizyka, matematyka, chemia, biologia, j.polski, j.angielski,
j.niemiecki, j.francuski, j.włoski, tgt, oeg,wzg, pp, wos, po i
wiele wiele innych mi sie nie przyda...na pewno...bo jak narazie
to szrapia tylko nerwy
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 14:53[#odpowiedz]
0
Wrr... zdecydowanie WOK. Może i warto wiedzieć coś na temat
kultury, żeby podyskutować w "inteligentnym" gronie. Ale wg
mnie to i tak bez sensu. Po co mi wiedzieć na jakich zasadach
malowano w renesansie czy budowano w baroku :/ Bez sensu .
Myślicie że się coś wam nie przyda a może się w
przyszłości przydać
Odpowiadasz użytkownikowi Kinaruto
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 16:38[#odpowiedz]
0
chemia i fizyka [...]
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 17:07[#odpowiedz]
0
widze, że wiekszości nie przydadzą się przedmioty ścisłe xD
to ze ich nie umiecie i nie lubicie to nie znaczy ze sie nie
przydadzą
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 17:54[#odpowiedz]
0
Fizyka, chemia i matematyka :/
Odpowiadasz użytkownikowi gość
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 20:49[#odpowiedz]
0
Ludzie co wy mówicie fizyka matma chemia i biologia na
tych przedmiotach opiera się całe dzisiejsze życie wszystkie
zdobycze techniki, leki, itp gdyby nie to nie mieli byście czym
jeździć, co oglądać jak się wam nudzi, a najlżejsza grypa
doprowadzala by do śmierci....
Tak, a ty pewnie na codzien wynajdujesz jakieś leki, co? Chodzi
nam o to, że to nie jest dla nas. Oczywiście, że jest to
potrzebne, ale niekoniecznie tak szczegółowa wiedza powinna
być omawiana w szkołach (moim zdaniem bardziej dla grup, które
mają potencjał aby wynaleźć coś przydatnego, a nie
przeciętnych ludzi).
Odpowiadasz użytkownikowi kurekq
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 16 kwietnia 2009, 21:16[#odpowiedz]
0
a skąd wiesz kiedy odkryjesz swój potencjał może w wieku 18
lat domyślisz się że np bycie prawnikiem nie jest dla ciebie.
I skąd ludzie mają wiedzieć czy ty w wieku 10 lat bedziesz
extra fizykiem czy lekarzem. Po to jest szkola i wszystkie
przedmioty żebyś odkrył swoje powolanie.
Mam 17 lat i wiem co chcę w życiu robić i ku temu chcę się
kształcić. Wiem, że nie zostanę lekarzem, prawnikiem itd. Mam
uczyć się codziennie po 5 godzin nieistotnych informacji aby
odkryć swoje powołanie? Powołania nie odkrywa się ucząc
szczegółowych rzeczy na fizyce czy biologii, ludzie! Powołanie
odkrywa się widząc pracę tych osób, obserwując to co robią.
Wiem (mniej więcej) jak wygląda nauka na lekarza, prawnika i
inne powszechne zawody i nie musi ktoś mi mówić "ucz się,
może kiedyś przyjdzie ci do głowy, żeby zostać prawnikiem".
Nie przyjdzie mi do głowy bo w tym momencie już wiem co chcę
robić i chcę w tym kierunku iść. I fajnie wygląda to
odkrywanie powołania ucząc się 10 lat przedmiotów, które w
ogóle mnie nie interesują. Jeżeli dalej nie wierzycie w to co
mówię, to zróbcie listę pytań na poziomie
średnio-zaawansowanym z chemii i biologii następnie pokażcie
je rodzicom (jeśli nie pracują w tych dziedzinach). Zapewne nie
będą znali odpowiedzi na żadne z tych pytań, dlaczego? Bo
wszystko czego uczyli się zapomnieli gdyż nie było to im
potrzebne w życiu i nie utrwaliło im się w głowie. Taki
wniosek: zdecydowana większość wiedzy jaką zdobywa się w
szkole idzie na marne. Do odkrywania powołania o jakim piszecie
to na poziomie bardzo podstawowym, a nie zaawansowanym, jaki jest
teraz...
P.S Skąd mają wiedzieć czy mam szansę zostać naukowcem w
wieku 10 lat? Nieprzeciętny poziom inteligencji.
No i racja. Kiedyś zachciało mi się biadolić na szkołę i
usłyszałem od rodziców, że "Każdy się z tym męczył, to i
ty musisz". Nieważne, że to się nie przyda w życiu, tak po
prostu TRZEBA, bo wszyscy tak mają. Moi rodzice prawie nigdy nie
orientują się w tym, co mam do nauczenia. Zawsze słyszę to
samo: "Jak my się uczyliśmy, to takich głupot nie było". I
jakoś żyją, pracują, zarabiają bez wiedzy na temat tego,
jaką wartość przyjmie funkcja o wzorze jakimś tam. Do pracy w
większości zawodów raczej niepotrzebna będzie umiejętność
obliczania skomplikowanych równań matematyczno-fizycznych. A
ktoś, komu nie chce się tego wszystkiego uczyć od razu nazywa
się leniem i nierobem i wróży 'co najwyżej' zawodówkę. I
tak koleś jest szczęśliwy ze swojej 'tylko zawodówki', bo ma
zawód i nie musi przeładowywać głowy bzdetami. Zarabia i jest
szczęśliwszy bez wiedzy na temat budowy organelli komórkowych
i struktur łańcuchów DNA... (podstawa programowa biologii w
szkołach ponadgimnazjalnych).
Niektórzy od razu wiedzą, że do jakiegoś zawodu się nie
nadają i na pewno nie będą w nim pracować. Mają wtedy
problemy z niechcianym przedmiotem i muszą się męczyć;
wszystko pogarsza fakt, że ich to totalnie nie interesuje..
Ehh, dużo by o tym pisać, za dużo..
w sumie to zadnego przedmiotu bym nie wywalila, ale twierdze, ze
jakies wiazania jonowe, ruchy harmoniczne, ctg=4 i wiele innych
rzeczy nie przyda mi sie w zyciu . Mooim zdaniem z niektorych przedmiotow scislych powinny byc
same podstawy, bo po co zycie utrudniac? A glupszym bez tego by
sie nie bylo . Nie mowie tutasj
oczywiscie o przedmiotach humanistycznych lub zawodowych .
Ja tam jż zakończyłem edukcje na tym poziomie i mówiąc
szczerze wtedy uważałem, że taki wf czy pp są mi
niepotrzebne, nie mówiąc już o niektórych zagadnieniach z
fizyki...Głupi jednak wtedy byłem. Nawiasem mówiąc, wiecie,
że spora część Polaków nie wie ile jest województw w
Polsce?