wielu ludziom nie podoba sie to ze jestem politycznie skrajnie
prawicowy, ze nienawidze komunistow, lewakow, pseudo-zielonych
itp zlodzieji. ale tak wprost w twarz to sie jeszcze nikt nie
odwazyl, bo wie ze bym zaraz przyp****, mimo ze nie naleze do
tych ktorzy bija innych ludzi. ale jak zajdzie potrzeba to mimo
choroby jeszcze potrafie...
Np. na religii. Katechetka twierdziła, że jestem nawiedzona, bo
byłam i dalej jestem anarchistką. Rodzina (niektórzy):
dyskryminują mnie dlatego, że nie wierzę w boga.
codzien się z tym spotykam... od najmniej waznych spraw tych
domowo- podwórkowych do tych powaznych zakreślających większy
krąg. Nie można walczyc ze wszystkim, bo się nie da, ale
można próbowac zmieniac swiat na lepszy. Tyle tylko, ze trzeba
miec odwagę do smialego wypowiadania swoich racji, nie bac
mówic się prawdy nawet przyjacielowi (zresztą jesli jest
prawdziwym przyjacielem, to się nie odwróci, zrozumie nasze
racje równiez). Niestety łatwo się nabawic przydomka suki i
osoby z niwyparzoną gębą za przeproszeniem
Mnie się zdarza. Głównie z powodu mało popularnych hobby i
niektórych odmiennych od ogółu poglądów na pewne kwestie
moralno-etyczne. Ale to fakt że przyjaciele są po to żeby
mieć tolerancje dla naszych poglądów.
No a jak nie jak tak szczególnie w mojej klasie. Jak dyskutują
na temat danego nauczyciela i ja go zacznę bronic to oni na mnie
z ryjem ze ja to jestem kujon mnie nauczyciele lubią a jak
dyskutują na temat matematyczki to dodają że moja mama uczy
matematyki (bo uczy i ja wszystko
wiem bo mi wszystko tłumaczy i uczy .
Mnie to nie spotkało ale mojego młodszego kumpla codziennie w
szkole od kilku już lat. Dlaczego? Bo jest niski (14lat i 150
wzrostu). Codziennie się z niego wyśmiewają, wyzwiska lecą
choćby z maszynki do ich produkcji. Może nie lubię go
najbardziej, ale każdemu należy się szacunek, bez względu na
wzrost (w jego klasie jest jeszcze niższy, jakoś jemu nic nie
robią) czy kolor skóry...
A mało razy...
Szkoda tego że jeśli choć w małym stopniu wyróżniamy się z
"tłumu" to spotykamy się z krytyką...
Bajka będąca koszmarem a określana życiem...
ciągle, szczerze mówiąc. Dlatego, że nie gustuję w typowych
'macho' czy 'ciachach', dlatego, że nie słucham eski, tylko
normalnej (wg. mnie przynajmniej) muzyki, ubieram się nieco
inaczej (nie na 'rUszoFFo
Nie. Nie wypisuję sobie swoich 'poglądów' na czole, więc
czemu inni ludzie mieliby je poznawać tak na "dzień dobry"? A
skoro nie zwierzam się byle komu, to dlaczego ten ktoś miałby
mnie gorzej traktować? Poza tym, niewiele się wyróżniam - no,
chyba że za to też już można dostać wpier.dol - więc ludzie
nie maja powodów, by się do mnie czepiać. Czuję się jak
jakiś kosmita - tu sami uciemiężeni przez zUe otoczenie ludzie
a ja taki sam jak palec bez zbędnych problemów.