W czwartek [25.06.2009]zmarły dwie 'wielkie' gwiazdy : Michael Jackson i Farrah Fawcett (dla tych co nie wiedzą - znana z Aniołków Charliego i wielu innych filmów/seriali).. Jakie są wasze odczucia?
Powiem tak, jak by Farrah zmarła (z całym szacunkiem) tydzień
temu to by o tym pisano, szczerze, prawie nigdzie o tym nie pisze
że zmarła. Pomyślcie dwie gwiazdy ale jedna tak wielka
człowiek zapomina o całym świecie, SZOK to pokazuje jakim
artystą był Jacko.
Przyszedl na nich czas wielki
szacunek za tworczosc ale w Polsce tez wiekszosc docenila go po
smierci. Malo jest osob ktore sluchaly tak wielkiego artysty, a
teraz "oplakuja" jego smierc. ;|
Odpowiedział(a): gość, 28 czerwca 2009, 18:41[#odpowiedz]
0
Żenujące jest porównywanie śmierci M.J. do śmierci Jana
Pawła II. Żenujące jest wielbienie kogoś po śmierci
(sytuacja podobna jak z Czesławem Niemenem, Markiem Grechutą,
Grzegorzem Ciechowskim i Jackiem Kaczmarskim)...
powiem tak, tu nie chodzi o to że nie pamiętamy że zmarł
"Aniołek" bo np. wiedziałem ale zobaczcie jakim MJ byl
fenomenem że jego śmierć przyćmiła śmierć innej wielkiej
gwiazdy.
Odpowiadasz użytkownikowi roy3000
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 29 czerwca 2009, 01:34[#odpowiedz]
0
MNIE dziwi to że jest wiele "małolatek" które strasznie go
opłakują (nawet dodaja jego zdjecia na nk) a jak żył to nawet
jednej jego piosenki nie słyszały
Odpowiedział(a): gość, 01 lipca 2009, 22:59[#odpowiedz]
0
Szkoda tej farrah, wiem, że umierała na raka i sfilmowała
swoją walkę z nim
Ale jeszcze bardziej opłakuję Michaela.
Słuchałam go zaledwie kilka miesięcy, a i tak zdąrzyłam Go
pokochać. NIgdy nie pogodzą się z jego śmiercią