Wiara to coś głębszego. Tego się nie zmienia w zależności
jak wiatr powieje.
Nie zmieniła bym wiary. Wierzę w to co uważam za słuszne i
jeżeli kogoś bym kochała,a ta osoba mnie to powinna
akceptować moje wybory. Każdy ma prawo do własnych poglądów.
w polsce nie macie problemu bo praktycznie wszyscy sa katolikami.
u nas jest polowa ewangelikow, ale to heretycy wiec maja prawo
nawrocic sie na wlasciwa droge. a roznice i tak sa minimalne.
Ja nie widzę tu zadnego dylematu,nie każdy jest tak chwiejny
jeżeli chodzi o wiarę jak Ty
Werbujesz do sekty a tu próbujesz wyczuć słaby punkt wśród
użytkowników pytajni
Odpowiadasz użytkownikowi muminek1177
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): sleepycrane, 09 września 2009, 15:39
-3
Gratuluję silnej wiary.
Ty chyba nie wiesz na czy polega werbowanie do sekty?
Jak dla ciebie wymiana poglądów to szukanie słabego punktu to
ja dziękuje za takiego rozmówcę z manią prześladowczą
gentelmanpaul: "w polsce nie macie problemu bo praktycznie
wszyscy sa katolikami. u nas jest polowa ewangelikow, ale to
heretycy wiec maja prawo nawrocic sie na wlasciwa droge. a
roznice i tak sa minimalne". O czym ty w ogóle mówisz
człowieku Masz chociaż
jakieś ogólne pojecie na temat ewangelików, protestantów Żeby wyrażać opinie trzeba mieć
chociaż minimalna wiedzę na ten temat... Na jaka właściwa
drogę ma się nawrócić ewangelik kim ty jesteś, jakie ty masz prawo
mówienia że twoja wiara (przyp. katolicka) jest ta właściwą
ścieżką
to tak jak jestes z mazur to mazurka - ewangeliczka. wiem jakie
sa roznice. tak was nazywalismy od wystapienia tego diabla z
norymbergii. i tak zostalo do dzis. w wierze nie trzeba nic
"udoskonalac". wy nawet nie klekacie przed Bogiem nie mowiac o
innych detalach. kazdy uwaza ze jego wiara jest wlasciwa.
muzulmanin, zyd i katolik maja do siebie i do swojej wiary
respekt. sa tu roznice i podobienstwa ale Bog ten sam.
a ty sobie rob co chcesz i wierz w co chcesz bo mnie to jakos
niewiele obchodzi..
ja bym nie zmieniła wiary. ale małżonkowi też nic bym nie
narzucała. jeśliby nie chciał, to nie.
ale wydaje mi się, że raczej wyjdę za katolika ale.. czas pokaże
"Diabeł z Norybergii" Co za
ciemnota... Uważasz że sprzedawanie odpustów i wkręcanie
ludziom, że za kasę można kupić łaskę Bożą jest w
porządku?! Marcin Luter postawił na prawdę, na czyste i
święte słowa... Na BIBLIĘ, bo tylko ona jest prawdą i jedyna
drogą, a nie na durną tradycję. I z tego co piszesz nadal
wnioskuje, że nie masz zielonego pojęcia o ewangelikach. Nie,
ja nie sądzę, że tylko moja wiara jest dobra, ale bez
przesady, nie zarzucaj nam, że przy modlitwie nie klękamy Otóż klękam, robię to gdy
rozmawiam z Bogiem, gdy czuję jedyna i niepowtarzalną więź...
nie robię tego co chwila w kościele kiedy ksiądz mi karze
zwracając się do zboru drodzy parafianie ( spójrz co
oznaczało to słowo kiedyś: http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2570608) i masz
rację Bóg jest ten sam, i żałuję, że niektórzy chodzą do
tych kościołów, a nie potrafią znaleźć Boga w tym
wszystkim, nie potrafią sami otworzyć Biblii i interpretować
tych cudownych słów... Bo dla ludzi ważny jest kościół :/
Oczywiście pozostałabym przy swojej. Trudno mi zrozumieć jak
można zmienić swoją wiarę... No bo jeśli wierzyło się w
coś od początku swojego zycia, to jak tak nagle zmienić swoje
poglądy, religię i wiarę i uznawać je teraz jako prawdziwe...
Nie byłoby takiej potrzeby
Myślę ,że każde z nas zostałoby przy swojej wierze...
Jeśli przydarzyło by mi się coś takiego i przeszłabym na
inną wiarę, to czy byłoby to zgodne z moim sumieniem
Aisha, popieram twoje oburzenie, gentelmanpaul jak widać, jest
wyraźnie subiektywny w kwestii religii protestantów, a Luter to
człowiek bardziej święty niż ci wszyscy papieże razem
wzięci... A z tą "właściwą" drogą to śmieszne Paweł
napisałeś, jaką właściwą drogę? Nie ma właściwej drogi,
każdy sobie ją wyznacza. "Wy nawet nie klękacie przed Bogiem",
cóż... może dla Ciebie sama czynność klękania jest bardzo
ważna, a dla mnie to zupełnie nieistotne, czy zwraca się do
Boga na stojąco, czy klęcząco.
zostalabym przy swojej wierze -> i absoultnie nie namawiala
partnera na zmiané to chyba
nie jest najwazniejsze, tym bardziej gdybysmy oboje tolerowali
sie ze wzgledu na nie. A dzieci zostalyby wychowane w swiadomosci
obu wiar i w odpowiednim dla nich momencie zycia same podjelyby
decyzje wg której chca zyc.
zostalabym przy swojej wierze -> i absoultnie nie namawiala
partnera na zmiané to chyba
nie jest najwazniejsze, tym bardziej gdybysmy oboje tolerowali
sie ze wzgledu na nie. A dzieci zostalyby wychowane w swiadomosci
obu wiar i w odpowiednim dla nich momencie zycia same podjelyby
decyzje wg której chca zyc.
"Dwie wiary pod jedną pierzyną sie nie pogodzą." Stare i
mądre polskie przysłowie. Nie biorę pod uwagę takiej
ewentualności, że z najlblizszą mi osobą nie łączy mnie to
co najważniejsze, więc nawet nie zaczynam takich związków.
zostałabym przy swojej wierze, bo tego nie zmienia się ot tak.
A jeżeli mój partner by tego nie akceptował i robił mi z tego
powodu problemy itp. to niech żegna
Nie musiałam zmieniać wiary, bo byliśmy tego samego wyznania.
Ale czy zmieniłabym wyznanie dla małżonka? Hm. Raczej tak, bo
co to za różnica Bóg ten
sam, tylko obrzędy i zwyczaje inne..