Ostatnio coraz bardziej się denerwuję. Po prostu nie wytrzymuje spięć z matką, która się czepia o byle co. Na wszystko narzeka, nic jej nie pasuje, gada, aby gadać. To juz wnerwiające. Nawet nie zauważa, że człowiek chce jej pomóc, a później się dziwi, czemu jestem taka "bierna" w pomaganiu i bardziej sie złości i wyładowuje się na wszystkich. Uważa siebie za ideał. Dla niej idealny człowiek to taki, który jest pod każde jej skinienie i wobec niej nie ma własnego zdania. Jeśli ja coś zrobię "dla domu" to mówi, ze cały dzień przeleżalam do góry brzuchem, a moje rodzeństwo wychwala nie wiadomo za co. Jeśli stanie się coś złego lub nie po jej myśli to wszystko jest zwalane na mnie, że niby jestem ta najgorsza. Choćby nie wiem jakbym sie starała, to i tak zawsze będzie źle. Nie jestem ideałem. M.in.czepia sie za moją "niedokładność" oraz to, ze mam inne zdanie niż ona i troche niecheci do tego co robie, mało cierpliwa, nerwowa, itp. Jest perfekcjonalistką wobec innych, a wobec siebie pobłaźliwa. Taka jest i już :/ Nawet nikt na to nie reaguje. Im to obojętne, a mi przeszkadza jej zachowanie, a szczególnie narzekanie. Żeby sama robiła wszystko dokładniej, nie dziwiłabym się jej, że wymaga perfekcji, a tak nie jest. Nie raz próbuje z nią o tym pogadać, ale mówi, że przesadzam i że to nieprawda. Jak mam wytrzymać? Nawet nie mam normalnych koleżanek, bo jest poobrażana na całą okolicę. Jej relacje z sąsiadami wpływają na moje ze znajomymi z najbliższego otoczenia. Przez to nawet nie wychodzę z domu, bo nie mam gdzie i z kim sie spotkać. A samej się nie chce. Co mam zrobić, by wytrzymać? Ja chce już do szkoły! Chce choć na chwile sie od niej oderwać. PS. Jesli przeczytaliście "całość" to chwała wam za cierpliwość.
chyba kazdy w twoim wieku przechodzi przez to samo. nam sie
wydaje ze jestesmy idealni, dorosli i ze to my mamy racje. tez
mialem 16 lat i problem dogadania sie ze starszymi. oni chyba nie
bardzo rozumieja to ze my tez mamy wlasne zdanie i chca
calkowitego posluszenstwa. bez tlumaczenia sie dlaczego mamy
robic tak jak oni chca a nie tak jak my. musisz po prostu
przeczekac i nie robic nic na przekur. jeszcze troche i
zaczniecie sie dogadywac. albo pytaj dlaczego masz robic tak a
nie inaczej. jak dorosniesz to sie zmieni. uwierz mi.
Odpowiadasz użytkownikowi gentelmanpaul
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gentelmanpaul, 20 lipca 2010, 21:07
właśnie Paul ma racje, tak będzie zawsze, też tak miałem ale
ważna jest psychika, po prostu niektóre sprawy trzeba olać,
wyjdź z domu na 8 godzin w sobotę to zobaczy że jednak jesteś
jej potrzebna.
Po drugie to że będziesz miała te 18 lat i pełnoletność to
piszę tylko na papierze i na tabliczce nad alkoholami w sklepie.
Wcale nie ma łatwiej, pomyśl jak byś miała mieszkać sama bez
bogatego partnera to nie dasz rady, powoli ten mit o "jak będę
miał/a 18 lat wyprowadzę się" idzie do lamusa, przemyśl to
zanim jeszcze nie spier.doliłaś sprawy.
Wszystkim się wydaje, że ta osiemnastka..to jakaś wielka
zmiana.. właśnie nie. Ja się strasznie boje dorosłości..ale
z drugiej strony nie mogę doczekać się tej satysfakcji, że
żyję na własny rachunek..
Pewnie rozmawiać z mamą się nie da? Wyjściem jest
tolerowanie..robienie tego, co Ci każe-przykre ale chyba
najlepsze..
U mnie jest jeszcze lepiej, bo ja większość robię, a moje
'kochane' rodzeństwo siedzi od rana do popołudnia na kompie,
kilka godzin przerwy (czytaj: telewizja), wieczorem znów na
kompa. A pretensje i tak idą do mnie. Och jak chętnie
poszedłbym ze znajomymi gdzieś, tylko gdzie oni są, nie? Myślę, że to faktycznie
beznadziejna sytuacja, ale gdybyś miała być sama non stop to
byłoby Ci smutno. Jakoś trzeba to przeżyć. Miejmy nadzieje,
że to sie podliczy na końcu...
znam to, też tak mam i to przerabiałam, czasem nawet teraz
przerabiam... moja mama też jest taka i wiem o czym mówisz.
Jest ciężko wytrzymać coś takiego, ale da się... teraz jest
lepiej,bo albo sama zrozumiała albo ja udaje że nie słyszę i
mam to gdzieś. Nie jestem ideałem, ale zawsze byłam ta gorsza,
z wiekiem się zmieniło troszkę i czasem usłyszę pochwałę.
Wcześniej czego bym się nie dotknęła to źle, albo wiecznie
gadanie "nic nie robisz"... oszaleć można. ale cóż to jednak
matka, trzeba zagryźć zęby,a po 18 nie jest wcale lekko, nowe
kłopoty... a wiek też mi, niby pełnoletność, ale to niewiele
znaczy- roy dobrze napisał o tym.
Nie spieraj się z nią ani nie zaczynaj rozmawiać - uwierz to
tylko pogorszy sprawę, najlepiej udać, że to właśnie ona ma
rację i się je podporządkujesz a tak naprawdę możesz to
zrobić trochę inaczej...
Wiesz, teraz przechodzę przez to samo. Codzienne (od 3 lat już,
a mam 16) kłótnie wpędziły mnie w dwuletnią depresję (mama
nic nie wiedziała, a jak się dowiedziała, to kolejna
kłótnia, że jej nic nie mówię). Wiele robię w domu, pomagam
mojej mamie jak mogę, ale też jestem człowiekiem i nie mogę
robić wszystkiego na raz. Ale jak zrobię, to źle, a jak nie
zrobię, to jeszcze gorzej. Więc rozumiem Cię bo wiem, jak to
jest. Ja Ci radzę przeczekać to i po prostu nie przejmować
się tym aż tak bardzo. Lub Jej powiedz, że też jesteś
człowiekiem, masz swoje uczucia i ograniczone siły, więc nie
zrobisz wszystkiego. To, że Ona jest jaka jest, to nie znaczy,
że Ty musisz być Nią. Lub zasugeruj Jej, że brat/siostra
jeszcze nic nie robili, może niech oni Jej pomogą. Może
zadziała, może nie. Ale zawsze warto spróbować wszystkiego.
No, prawie Pozdrawiam, trzymaj
się i nie poddawaj