Pytanie zadał(a) Puszek1245, 05 lutego 2010, 01:36
W szkole i poza nią doradzam wielu osobom... W różnych rzeczach, od jakiś miłosnych, po takie, co dalej postapic, np. podczas kłótni... Poniekąd uchodzę za osobę, której mozna zaufać, zwierzyć się oraz osoba, która dobrze doradza(nie chwalę się, ale już nie raz usłyszałem podziękowania za dobra radę, ale mniejsza o to) Nurtuje mnie jedna rzecz... A dokładniej jedno pytanie... Dlaczego, mimo tego, że innym moge doradzić w różnych sprawach i im się potem powodzi, sam się nie zastosuję do tych rad??? czemu sam sobie nie powiem: " Patryk, weź się kur.wa za tą przyjaciółkę, na której Ci zależy i czemu jej nie powiesz, że chcesz być z nią", "Patryk, czemu nie powiesz swemu ojcu i matce, że po tych wszystkich latach wątpisz w to, czy Cię dobrze wychowali" "Czemu im nie powiesz, że masz już wszytskiego dość?!" , "Patryk, dlaczego im nie powiesz, że wprowadzili Cię w depresję i że już nie raz miałeś myśli samobójcze?!", "Dlaczego im wreszcie nie powiesz, że robią z siebie idiotów, postępując tak jak postępują i zachowując się jak pięciolatki"... Czemu nie mogę się zastosować do swoich rad? Czy ja jestem jakiś dziwny? Nie wiem, a może po prostu przyzwyczaiłem się do dołka i swoich problemów... Każdy jakieś ma, a moje i tak są małe... Są gorsze rzeczy na świecie... Kurczę, nie wiem, czego dotyczy to pytanie, czy to jest jakiś samolubny czyn, w którym się wyżaliłem.... No dobra, zaostańmy przy idei tego serwisu i niech to będzie pytanie:Czemu nie mogę zastosować się do rad, które innym pomagają?
Ja też tak mam. Łatwiej komuś doradzić. Właściwie to ja nie
lubie jak ktoś mi radzi, bo ja to sam sobie doradzę, ale tego
po prostu nie robię, nie wiem dlaczego. O wiele łatwiej
powiedzieć, niż wykonać... Ale jakim prawem, do cholery, inni
się stosują do tych rad i im wychodzi?! To jest chyba jakiś
spisek.
chyba sie wiele nie dowiesz....wiekszosc z nas tak ma ze nie umie
radzic samemu sobie lub radzi ale sie siebie nie slucha. ja tez
kloce sie czesto z samym soba. wez sie do roboty leniu. nie
dziala. posprzataj dom. nie dziala. badz optymista. nie dziala.
poloz sie i odpocznij. to dziala.
To zależy od tego jak nasza wola jest mocna. Nam samym jest
trudno coś doradzić, bo po:
1) Komuś doradzając nie zawsze zauważamy, że podobna sprawę
też sami musimy rozwiązać.
2) Casem po prostu się tego boimy.
3) Boimy się, że inni mogliby uznać nas za dziwaków, bo
"gadamy" sami do siebie.
4) Możliwe, że mamy dość silną wolę, ale zależy w jakiej
sytuacji. W 1 możemy być nie ugięci, jednak w 2 tak. Włącza
nam się po prostu leń.
W większości każdy tak ma. Ja również : pomagam innym,
doradzam, ściągam na ziemię. Ale moje problemy? Heh nie godzę
sie na pomoc innych, bo wole sama się z nimi uporać...sama
sobie stawiam warunki, jednak gdy dochodzi do rzeczy to
rezygnuję, boje się... Taka natura. Ja mam wielki żal że
żyję... Wiem, śmieszne... Jestem po próbach samobójczych...
Zawsze mnie cos zatrzymywało od tego... Zawsze cos sie
pojawiało aby jeszcze zaczekac i dokończyć niektóre sprawy...
Yhh Nom. Teraz mam tak, zadaję np wam pytania...aby się w
niektórych rzeczach uświadomić ale nie korzystam z tego w
pełni... Głupie to! Jestem pesymistką która nienawidzi sama
siebie ale chciałaby aby inni mieli dobrze i aby nie byli tacy
jak ja
Jesteśmy dobrzy w doradzaniu innym ale my sami z tych rad nigdy
nie skorzystamy...bo to było by za proste
Dokładnie, ja też sama nie potrafię się dostosować do rad
które daję innym, ba! czasem nie potrafię się zastosować do
rad, które inni mi dają Ale
tak to już jest.
Ja jestem taka sama jak puszek. Udzielam rad, ludzie walą do
mnie jak nie wiadomo co, chcą pogadać, wypłakać się,
powiedzieć jak maja niefajnie. No i na koniec stałe pytanie -
co bym zrobiła i jak bym postąpiła w takiej sytuacji czy
innej. Ja cierpliwie radzę, polecam, pocieszam itp., ale kiedy
ja mam jakiś problem i przypominam sobie te wszystkie rady,
zachowujące dumę samego siebie, to mi się robi niedobrze i nie
umiem się dostosować do tego, co mówię innym
Taka jest prawda, że innym, obcym, ludziom doradza się lepiej,
a z samym sobą trudno sobie poradzić../
Hah, masz dokładnie to samo co ja... nie znalazłem na to
odpowiedzi...
Też wielu osobom doradzam nie tylko w sprawach sercowych ale i
życiowych... potem w 99% przypadków wracali zadowoleni... ale
nigdy nie potrafiłem pomóc sam sobie, nie potrafiłem się
zastosować do tych rad i często też się nad tym
zastanawiałem dlaczego tak jest...
Nie, że nie potrafię zastosować się do rady... tylko nie
potrafię tej rady wymyślić...
Z czasem doszedłem do wniosku, że nikt mi już nie pomoże
skoro ja sam sobie nie potrafię pomóc i potem się to trochu
potwierdziło ale mniejsza...
Nie wiem, dalej mnie to nurtuję, i nie potrafię na to
odpowiedzieć... może chodzi o punkt widzenia... inaczej widzi
się i traktuję osoby, i cała sprawę jeśli dotyczy nas samych
a jeśli kogoś innego... może po prostu boimy się, że możemy
coś spieprzyć i włącza się taka blokada...
Jeśli komuś doradzamy to podświadomie i tak sobie myślimy w
sumie to nie o mnie chodzi więc nie robi czy mu się uda czy
nie... więc bez problemu to idzie... nie wiem sam... :/
Puszku, nie jesteś sam. Też tak mam często doradzam przyjaciolom w
sprawach zyciowych i oni zwykle dobrze na tym wychodza ale ja nie
potrafie zrobic tego czy tego albo powiedziec to i to.
komuś doradzasz, patrząc na życie z dystansem,
doradzasz obiektywnie, wybierasz droge dla kogoś, której on w
tej sytuacji nie może znaleźć,
Ty nie możesz rozwiązać swoich problemów? Może nie masz tyle
odwagi by powiedzieć to tym wszystkim co uważasz, co
czujesz?
Pomagać komuś jest łatwiej, bo poprostu doradzasz, żeby
pojechał najprościej jak sie da,
nie wiem, wyznał uczucie, przeprosił kogoś, czy coś jeszcze
innego, Ty nie masz wtedy takich uczuć jak ta osoba, i Tobie
jest łatwiej mówić o tej sprawie, a głównie w takich
sprawach to chodzi o nieśmiałość czy też choćby honor,
ja staram sie ludziom zawsze dobrze doradzać,
jak tylko moge, oczywiście patrze na sprawe z jakimś dystansem
bo mnie to nie dotyczy, ale sugeruje dobre wyjście, albo
przynajmniej podnosze na duchu jak takowego nie ma
bo radzić każdy może, tylko kiedy się komuś coś radzi nie
zawsze wiadomo, jak to będzie wyglądać w praktyce, ja też
radzić potrafię, ale zastosować się nawet do własnych rad
nie potrafię.
ja też doradzam innym, ale nie mam podobnego problemu. zawsze
decyduje szybko, wiem co zrobić, nie boje sie czegoś
powiedzieć i jestem tam, gdzie chce być. Niczego nie żałuje.
Co nie oznacza, że nie zdarza mi się mieć doła /co u mnie
objawia się raczej wściekłością/. Ale są to powody na
które nie mam wpływu, bo nie ukrywajmy, pojedynczy człowiek ma
ograniczone pole działania.
Tobie radzić w tej sytuacji nie będę, bo po pierwsze nie umiem
się postawić na Twoim miejscu, a po drugie i tak byś nie
posłuchał.
ja mam identycznie, też mówią że mi można zaufać, pomagam
innym, ale sama nie powiem takich rzeczy (identycznie jak Ty)
rodzicom. chyba przez to, że nie mamy odwagi, bo doradzić
komuś jest prościej, niż zastosować się do tego samemu. tak
mi się wydaję
ja też tak mam..
nieraz przychodzą do mnie koleżanki po jakąś radę lub
normalnie pogadać,,ja za to niewielu osobom zwierzam się lub
pytam o jakiekolwiek rady,wolę to zachować dla siebie (nawet
nie wiem czemu..) nieraz siostrze radziłam co do takiego jednego
chłopaka i mnie posłuchała i dobrze na tym wyszła,a ja sama
nie umiem siebie posłuchać i postąpić tak jak wielu osobom
mówię..
nie wiem czy może boję się zastosować do swoich rad,bo nie
wiem jak to będzie itp.
i podpisuje się pod wypowiedzią Evy- najprościej jest komuś
doradzić,niż samemu się do tego zastosować.
Odpowiadasz użytkownikowi marta
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.