Huh, szczerze to przecież zależy od ludzi..
Jedna spotka osobę, z którą często się będzie spierać,
jednak połączy ich przyjaźń, a druga zaś spotka osobę,
która ma np podobny gust muzyczny, zainteresowania i tak
powolutku też dojdą do przyjaźni, bo wiele ich będzie
łączyć
Nie wiem, do której teorii jestem bardziej skłonny
Bardziej skłaniam się do teorii o przeciwieństwach i już
wyjaśniam na przykładzie dlaczego. Mianowicie, gdy,
przypuśćmy, jedna osoba jest kłótliwa, a druga spokojna, to w
razie czego spokojny przyhamuje kłótliwego, a kłótliwy
będzie namawiał spokojnego, by wyrażał swoje zdanie i
walczył o swoje. Takie fajne uzupełnienie. Ale zainteresowania,
myślę, że powinno się mieć podobne, żeby nie było takiej
sytuacji, że zanudza się drugą osobę wywodem na temat
zupełnie jej obojętny.
raczej jestem zdania że przeciwieństwa się przeciągają ale
też to nie tak do końca.. wg. mnie na tego typu sprawy nie ma
żadnych trafnych teorii, bo każdy przypadek jest inny..
Ja jednak uważam, że ciągnie swój do swego Z moim "I love you" łączy mnie pasja
do samochodów, żeglarstwa, podróży, słuchamy tej samej
muzyki i rozumiemy się bez słów
Z tego co zauważyłam w swoim otoczenie ,,ciągnie swój do
swego",ale nie sprawdza się to w 100% przypadków.To naprawdę
zależy,a od czego,hm chyba od człowieka.
raczej swój do swego. choć nie ma zapewne reguły doświadczyłam tej drugiej
"teorii"... i nie było to dobre... myślę, że te
przeciwieństwa w drugiej połówce w końcu zaczną nas
denerwować... i związek się rozpadnie.. choć pewnie nie
zawsze.