To był przedostatni, mroźny grudniowy dzień i właściwie zakochaliśmy sie od pierwszego wejzenia. Mieliśmy po 18 lat, a program który nas połączył to MSN. I tak sie ostaliśmy do dziś. Teraz ja studjuje i odnoszę coraz większe sukcesy w biznesie, a on jest zołnierzem. Oboje jesteśmy niezależni i każdce odnosi sukcesy zawodowe. Moje studja powoli dobiegają końca, wiec pojawiły sie rozmowy na temat wspólnej przyszłości. Tylko jest jeden podstawowy problem. On jest Holendrem, a ja Polką. Nadodatek oboje jesteśmy nacjonalistami, kazde z nas myśli propaństwowo. Ja niewyobrazam sobie pracy na rzecz innej gospodarki, chce by moje dzieci wychowywały się w polskiej kulturze, nie chce opuszczać mojej Polski no i bliskich! Ja pragnę tu zyc i umrzeć. On wcale nine jest lepszy... zapalony żołnirz, zakochany w Holandii. Też chce dzieci i też chce je uczynić holenderskimi.. (ale dzieic to teraz tylko gdybanie, to nie ejst jakiś powazny problem), dla każdego z nas emigracja to poprostu "hańba i samookaleczenie-.-". W tej sytuacji potrzebny jest mądry i przemyślany kompromis, dlatego (BARDZO) powoli (I BOLEŚNIE) oswajam sie z myślą, ze to ja opuszczę ojczyznę. Powód jest prosty: on jest tym nieszczęsnym, holenderskim żołnierzem i nie da rady by był nim w Polsce. I teraz nadchodzi czas na moje pytanie... Jak ja mam się do cholery tam odnaleść? Gdzie szukać pracy? Jak ja sie z tymi niderlandami dogadam!?, jak pogodzić z tym wszytkim moją polskość? Co ja mam robić!? A jak sie pojawią dzieic? (jak wiemy, przypadki chodzą po ludziach -.-) Jak ja mam pogodzić moje poglądy z miłością?
To dla mnie trochę dziwne, ze wywlekam takie pytania do internetu, ale przyjaciele rozkładają ręce, a stanowisko rodziny ejst następujące: "Było zakochac się w Polaku!".
Mam juz tylko was. Może ktoś jest lub był w podobnej sytuacji?
Hm, skoro go kochasz i jestes w stanie pojechac do niego, to
zacznij nauke tego jezyka,.
A co do tesknoty za krajem - przeciez nie jedziesz tam na zawsze,
bedziesz mogla wracac i odwiedzac rodzine..
Gdzie szukac pracy ? Jak jej szukac ?
Tak samo, jak w Polsce, nawet przez internet itp..
Nie, nie bylem w takiej sytuacji, ale no hmm, skoro kochasz, to
juz wybor nalezy do Ciebie, czy zgodzisz sie na przeprowadzke.
Urzekła mnie Twoja historia Nie
wiesz jak to jest, najlepiej u siebie we własnym domu, to i tak
dobrze że to holandia, z początku gdy jesteście młodzi
wszystko będzie O.K. ale gdy Wasza miłość się wypali gdy w
Wasze życie wkradnie się rutyna gdy Twoje dzieci będą mówić
po .... Niderlandzku? i chodzić do holenderskich szkół, gdy
zacznie się coś psuc, czego Ci nie życzę, Gdy Twoja druga
połówka powie wypi......j, co wtedy zrobisz? zostawisz
dzieciaki i sama wrócisz do polski czy będziesz cicho i
posłusznie siedzieć jak więzień w obcym państwie? To czarny
scenariusz ale każdy należy brać pod uwagę, napisz coś na
temat tego biznesu, może działamy w tej samej branży
działam w MLM i teoretycznie mogłabym utworzyć oddział w
Holandii, ale to wymaga odpowiedniego przygotowania, musiałabym
utworzyć nową sieć kontaktów i nauczyć się holenderskiego
by ta współpraca była efektywna -.- W sumie wyrobiłam sobie
już zadowalający dochód pasywny, ale ja mam już taką
potrzebę pracy, ja nie chce siedzieć w domu ! Ja nie chce być
tylko żoną holendra... poza tym to jest sprawa honoru! Ja
zawsze krytykowałam emigrantów i teraz mam być jedną z
nich Aktualnie mam wielki
mętlik w głowie... nie wiem co mam robić! Tak naprawdę nie
chce tam żyć, ale chce być z nim..
mam nadzieje muminku, że twój scenariusz się nie spełni.
Choć rzeczywiście nigdy niewiadomo co nam przyniesie los xD
Wg. mnie tylko ty masz możliwość przeprowadzki, więc próbuj.
Myślę, że założenie holenderskiego oddziału firmy jest
dobrym rozwiązaniem, aczkolwiek skoro samej będzie ciężko,
może powinnaś poszukać jakiegoś wspólnika... Słabo się
znam na biznesie, więc nie będę się w to zagłębiać. Jak
będziesz dobrze zarabiać, będziesz mogła zabierać swoje
dzieci do Polski, uczyć je Polskiej kultury i języka w domu
itp. (mąż nie powinien mieć nic przeciwko), a dzieciaki
kiedyś same zadecydują z jakim krajem wolą się utożsamiać.
Nigdy w takiej sytuacji nie byłam (nawet nie skończyłam
gimnazjum), ale dylemat rozumiem, bo też nie wyobrażam sobie,
żebym kiedyś tak po prostu się stąd wyprowadziła.