Przykładowo: masz 10 cukierków, jeden z nich w Twoim ulubionym smaku-pozostałe 9 w lubianym, ale nie tym najlepszym. Po co sięgasz najpierw? Jesz tego, który najlepszy.. a resztę zostawiasz na później, czy zaczynasz od mniej smacznych by na koniec została ta 'perełka'-to co najlepsze? Najpierw pracujesz, a potem sprawiasz sobie jakieś przyjemności(bez skojarzeń:D) czy na odwrót: przyjemność a potem praca? Może głupie przykłady podałam..ale chodzi mi o podejście do życia.. czy zaczynacie od tego co najlepsze i najprzyjemniejsze? Czy 'pokonujecie' trudy by na koniec została czysta przyjemność?
przewaznie na koniec zostawiam to najlepsze bo dluzej odczuwam
smak jesli chodzi o jedzenie. najpierw praca. pozniej moge oddac
sie przyjemnosci bez mysli ze zaraz czeka mnie robota.
Zdecydowanie najlepsze zostawiam sobie na sam koniec. Potem
pozostaje tylko rozkoszowanie się przyjemnością, bez ciosania
sobie kołków na łbie, że jeszcze coś tam jest do zrobienia.
jeśli chodzi o cukierki itp. działam na tej samej zasadzie
Jak np jest kilka jabłek, najpierw zjadam najładniejsze - żeby
mi nikt nie zeżarł xd
A tak jak jem np ciastko czy coś, to zaczynam od najmniej
lubianych elementów żeby skończyć na najlepszym.
A jak jem kanapkę to zawsze najpierw dookoła odjadam skórke z
chleba
aby poczuć prawdziwą przyjemnosć należy ją stopniowo
namnażać... na mysli mam np seks.. ale i w innych sferach
życia warto najlepsze zostawiać na koniec jasne ze tak robię!
Jeżeli chodzi np. o jedzenie, to na koniec zostawiam to, co
najbardziej lubię.
Jeżeli jednak mam wybierać między wypoczynkiem a pracą to
najpierw wybieram to pierwsze