afik u mnie to samo z tą nauka :/ przez całe życia mam mi
truje... no i poza tym to wiecznie staram się ja przekonać że
jestem juz dorosła i niech mi sie niewpier*dziela z buciorami w
życie bo to jest już moje życie i jej nic do tego :/
Oo, moja mam wciąż uważa, że ja nie mam nic do gadania... że
ja jeszcze o swoim własnym życiu nie mam prawa decydować i że
ona będzie decydowała do puki mieszkam pod "jej" dachem
Hmm do pieska
Zgodzili się
leży sobie właśnie koło mnie... :F
A to różnie bywało, czasami trzeba było ich przekonywać
czasami nie, czasami się zgadzali... a czasami nie hehe
Nad ojcem nie muszę wiele pracować, bo łyknie każdy kit,
żeby mieć święty spokój... Jeśli chodzi o mamę to
zaczynają się schody... Ogólnie jest podejrzliwa i wszędzie
widzi jakiś problem, ale przez tyle lat udało mi się już ją
rozpracować i jakby co wiem jak działać, żeby osiągnąć to
co chcę, tak by wszyscy byli zadowoleni
Do czego najdłużej ją przekonywałam? Hmm... Chyba kiedyś
żeby zwolniła mnie ze szlabanu chociaż na 3 godziny. Ciężko
było, ale starania zakończone powodzeniem
Wciąż staram się ich przekonać, żeby się zdecydowali: Albo
traktują mnie jak 5-latka, albo jak dorosłego, bo jak coś
przeskrobię, to mówią, że jestem już prawie dorosły, a jak
chcę iść do kolegi na (np.) ognisko, to mówią, że za młody
na takie rzeczy jestem..