U dziewczyny z jej mamą i partnerem jej mamy
Miałem okazję spróbować advocaatu o smaku tiramisu, poza tym
wypiłem sobie lecha shandy, trochę krupniku cytrynowego ze
spritem, nieco szampana i kieliszek finlandii
żurawinowej(ohyda).
Zaczęło się o 20:00 a do domu wróciłem o 17:12 następnego
dnia
Na czym polega ten cały zgon, bo nigdy nie doświadczyłam?
Zupełny spontan... Miałam godzinę na to żeby się ogarnąć.
(Nie pytajcie jak z czarnej sukienki zrobiłam małą czarną,
bez użycia nożyczek.) Poznałam mnóstwo ludzi. Z niektórymi
mam zamiar się jeszcze spotkać.
Spróbowałam ciekawych drinków, w których pływał mózg.
Nie, żartowałam przecież.
Myślę, że to nie kwestia ilości, a mocnej głowy.
Niezależnie od tego ile wypiłam, nigdy nie zdarzyło mi się
stracić kontaktu z rzeczywistością i zazwyczaj jestem osobą,
która wszystko pamięta.
fajnie ze sylwester polega na ZGONOWANIU i KACOWANIU a nie na
milej zabawie
oczywiscie do tego dochodza posty po internecie "alee kaaac
tyyyle wypilem". ja bawilem sie na wiekszej imprezie kolo
Poznania, kac troche meczyl i polamany bylem