no przecież że tak !
każdy w końcu umrze, ludzie dlaczego wy się chcecie od takich
osób odseparowywać. Taki sam człowiek jak my wszyscy, tylko
matka natura skarała go chorobą. Mało tego, według mnie takie
osoby są bardziej wartościowe niż zwykły przeciętny szary
człowiek. Wie czego chce. W obliczu śmierci człowiek myśli
inaczej. Właśnie taki człowiek Cię wysłucha w razie
potrzeby, a tacy zwykli 'przyjaciele' nie słuchają, tylko
czekają na swoją kolej, żeby coś powiedzieć. Takie jest
życie. Tylko mi nie mów, że masz taką sytuację i się chcesz
odsunąć od takowej osoby. BŁĄD! Jeśli jest w pełni sprawna,
a wie, że jest nieuleczalnie chora to przynajmniej wykorzysta
życie na maksa. Wszyscy ludzie żyją tak jakby nigdy mieli nie
umrzeć. Wszystko odkładają na później, planują różne
rzeczy na przyszłość, a w rzeczywistości z każdą minutą
zbliżają się do śmierci. Osoba, która wie, że jest
nieuleczlnie chora żyje chwil. Wtedy myśli 'tyle rzeczy jeszcze
do zrobienia' dostając wyrok chce te rzeczy zrobić, a normalnie
by odkładała na później. Jakby tak lekarze wszystkim ludziom
mówili, że umrą w przeciągu roku to nasze życie było by o
wiele piękniejsze. Może to się wydać paradoksalne, że
przecież niedługo się umrze, smutek, żal itp. Ale wtedy
człowiek zaczyna żyć !
"Wszyscy istnieją, ale nie wszyscy żyją" - ja się tego
trzymam. Trzeba na siłę szukać wrażeń w tym nudnym życiu, a
informacja o śmierci na pewno by nam pomogła je wykonać.
Chyba, że mowa o tzw. "warzywach" czyli osobach, które nic nie
mogą zrobić, to nie zazdroszcze, ale mimo wszystko należy im
się poświęcać trochę czasu !
A dlaczego nie To człowiek jak
każdy inny, tylko z tą różnicą, że chory... Pewnie nie
byłaby to łatwa przyjaźń, bo nie wiedziałabym jak pomóc
takiej osobie, ale na pewno bym jej nie odrzuciła.
Ja też nie odsunęłabym się od takiej osoby, bo sama jestem
chora. I to nie na jedną, a na kilka chorób. Nie grozi mi
szybka śmierć, tylko to jest powoli postępująca choroba.
Czasem może sama przejść, czasem atakuję ze zdwojoną siłą.
Też ją się da zaleczyć. Stwardnienie rozsiane to może nie
jest wyrok śmierci, ale jednak w jakimś stopniu odechciewa się
żyć. Mam 15 lat (w lutym 16) póki 16. lat nie skończę nie
jestem uznawana wg prawa medycznego jako chora. O refundacji to
mogę pomarzyć. Zanik nerwu wzrokowego to chyba wynik SM'u, ale
nie wiem dokładnie... Grozi mi wózek. To jest coś, czego boję
się najbardziej...
Kolegowałbym się A czemu by
nie Taki kolega/koleżanka nie
robiłby mi żadnej różnicy nawet jak by był/była chory/a...
Jeżeli ktoś jest porządnym człowiekiem, to nie mam nic
przeciwko temu. Ewa współczuję Ci, ale jeżeli masz
przyjaciół, którzy będą Cię wspierać i rodzinę, która
będzie postępowała tak samo, na pewno będzie Ci się lepiej
żyło Pozdrawiam
No pewnie że tak, nieszczęścia chodzą po ludziach, nieraz
wiadomość o chorobie spada na człowieka jak grom z jasnego
niebam, a sam nie chciałbym by w takiej sytuacji bliscy się
odemnie odwrócili
czytając pytanie przypomniała mi sie pewna historia; kilka lat
temu szwagier pochował swoją żone, miała nowotwór piersi i
28 lat, zostawiła po sobie pięcioro dzieci w wieku 4-11l a w
pamieci najbardziej wyrył mi się obraz jak te dzieciaki
zaglądały za matką do grobu gdy opuszczono już trumne
Ale Ty Evo nie poddawaj się,i walcz tak długo jak będzie
trzeba
no cóż..... los musiał ich niestety pokarać, ale w sumie są
tacy sami jak zdrowi ludzie..... mam kilka takich znajomych.....
spoko ludzie, czasem jest dobrze spojrzeć na człowieka z innej
perspektywy, bo wtedy uświadamiamy sobie [przynajmniej
większość], że życie nie jest takie sielankowe...... nie
martw się Ewa. W końcu natrafisz na odpowiednich ludzi.......
Dzięki za wsparcie Mam kilkoro
kumpli, ale też kilka osób zapomniały że istnieję xd Kiedyś
myślałam, że "przecież nic mi się nie stanie".. takie
trochę dziwne to jest)
tak, mam zajebistego kumpla, który od urodzenia ma cukrzycę i
nie widzi na jedne oko... fajnie jest z nim pogadać, pośmiać
się, zawsze doda otuchy gdy ma się problem lub gorszy dzień.
nie widać po nim żeby był niepełnosprawny, jest zadowolony z
życia, po prostu gdy coś mówi na temat choroby odpowiada że
taki los na niego przypadł...
oczywiście, że tak.. na pewno byłoby przykro, że nie
potrafimy pomóc. z pewnością zżylibyśmy się z tą osobą i
byłoby nam bardzo smutno potem, ale taka osoba byłaby szczera i
by nas słuchała. bo wiedziałaby, że nie ma przed sobą
życia, żeby odkładać coś na później. że trzeba się
cieszyć chwilą, tym, co jest, a nie czekać na lepsze..
chyba nie znam nikogo takiego . znaczy jak co to astma . sama mam
tarczyce .. ale jeśli spotkałabym kogoś takiego to mi w niczym
nie przeszkadza , żeby się z nim zakumplować
Ja mam też kolegę z padaczką. Fakt faktem, że nie miał
napadu w ciągu ostatnich 6 lat, ale moi sąsiedzi nadal się z
niego śmieją. On jest normalnym piętnastolatkiem. Tylko jak
miał raz napad w szkole, to go nauczyciele wyśmiali, że on
udaje. Nauczyciele! Jego ojciec zrobił im niezłą awanturę. Od
tej pory jest wszystko ok
co z tego, ze ktos jest chory? dla mnie to nie ma roznicy i na
pewno nie odsunelabym sie od takiej osoby i nie probowala w zaden
sposob sprawic by czula sie gorzej, inaczej traktowana.
znam pare takich osob, jedna z nich jest mi bardzo bliska, ale
posmieje sie, pokloce jak z kazdym.
Mam kolegę z chorobą Downa. Pisałam o tym w pytaniu...
bodajże o outsiderach, więc nie będę się powtarzać. Nigdy
nie próbowałam się od niego izolować. To raczej on izoluje
się od całej społeczności szkolnej... Myślę, że gdyby nie
to mogłabym się z nim kolegować. Przyjaźnić raczej nie,
gdyż on na siłę próbuje upodobnić się do szkolnych żuli...
Taka osoba jest normalna jak wszyscy inni. Nawet czasami
mądrzejsza, bo jest już doświadczona trochę przez życie i
chce je jak najlepiej przeżyć [bo być może wie, że nie ma
pisanego długiego życia]. Ja nawet chciałabym spotkać taką
osobę i miło z nią spędzać czas.
a czym sie rozni czlowiek chory od zdrowego gryzie czy co. ja mialem
transplantacje watroby przed miesiacem i tez nie wiem ile bede
zyl.moze 3 dni moze nawet 15 lat. moi przyjaciele i rodzinka sie
wcale nie odsuneli . moj przyjaciel mial wypadek w pracy. rozbilo
mu czaszke tak ze mozg wyszedl. udalo mu sie przezyc. wtedy jak
byl taki chory to sie dopiero na dobre zakumplowalismy. liczy sie
czlowiek
Mam takich przyjaciół i nawet sama byłam w bardzo podobnej
sytuacji i nikt się ode mnie nie odsunął. A najgorsze jest to,
że że gdy z nimi rozmawiam, pisze to serce mi się kraja gdy
sobie pomyślę co może ich czekać. Tacy ludzie mają o wiele
więcej do zaoferowania niż jeden pusty człowiek, który nie
zasługuje na to co ma.