Jezu... ja pamiętam jak sie na
muchach mściłem... xD pierwsze jakimś dezodorantem, albo
czymś łatwopalnym, a potem ognisko hahaha
a teraz jak czasem zapalam gaz pod kuchnią, to wrzucam zapałkę
palącą się do pojemnika na zużyte torebki herbaty i tak
bardzo ładnie i paskudnie śmierdzi
piromanem jestem do dzis. ostatnio przy wypalaniu chwastow
podpalilem niechcacy zywoplot. okazalo sie ze wody nie mam.
przyjechala straz pozarna. powiedzialem ze ktos wyrzucil peta z
jadacego samochodu. uwierzyli. uff. kary nie dostalem.
a jako dziecko ? oj tylko zapalki znalazlem to bylo wesolo...
kiedyś wrzuciłam płonącą paczkę zapałek do kosza na smieci
obok szkoły i stopił się do połowy ... to było strasznie
głupie. Dawno się nimi nie bawiłam, prawdę mówiąćc,
trochę boję sie ognia.
Oj tak, mogłem się ubiegać o papiery piromana... podpalałem
wszystko co się dało...
Z tego co pamiętam to zrobiłem ognisko na drewnianej podłodze,
ze sprawdzianu mojego brata
kiedyś zapaliłam zapałkę (dziadek chciał żebym mu podała)
i tyle ją trzymałam, że bardzo poparzyłam 2 palce, a
później spałam z palcami w kubku z zimną wodą. nie mam blizn
ale od tamtej pory długo bałam się zapałek. nie wiem ile
miałam lat ale mało.
ja strasznie się lubiłam, ale bałam się coś podpalić. ale
świeczkę zapalałam i się bawiła, np. woskiem. Kiedyś mi
się włosy trochę "skurczyły"
Zresztą nadal lubię sobie z nudów zapalić zapałkę
Ja z tego co pamiętam to níc chyba nie podpaliłam. Ale
zapałkami to się lubię bawić. Pamiętam na wigilii klasowej
ktoś obrus podpalił tylko nie
wiem czy to w mojej klasie było.
Bawiłam się... A podpalalam jakieś papiery, topiłam
świeczki. Pamiętam jeszcze jak paluszki podpalałam, i jakieś
chrupki... Dobre były, takie przypalone
ja kiedyś podpaliłem drzewo i nie mogłem go zgasić było
takie ogromne i tak się paliło
na szczęście było to nad Wisłą i miałem czym gasić ten
ogień i jakoś dałem rade i
oczywiście nie byłem sam xD
No ba xD Wszystko lubiłam podpalać, ale największy ubaw
miałam, gdy jarałam robaczki.. Oj biedne A do tej pory, gdy mi się nudzi to
się 'bawię' zapałkami
podpalałam zdechłe (czasem zdarzało się jeszcze żywe)
muszki, o tak fajnie strzelały
zresztą przy ogniskach też lubiłam urzędować, piec potem
ziemniaki itd... ale Rodzice zawsze mnie odganiali, bo się bali,
że się zsikam w nocy
Wstyd się przyznać, ale ja się bałam podpalać zapałek i
nauczyłam się tego bardzo późno... Ale bawiłam się nimi w
inny sposób: Wtykałam je w ziemniaki i robiłam takie
zwierzątka typu krowy i konie