byłem z dziewczyna od lipca 2010 , prawie rok , uganialismy sie za soba jednak od 2 lat, oboje sie kochalismy sie okazalo, jednak kazde z nas to krylo, ja dla niej rzucalem wszystko, ona dla mnie takze, nawet gdy nie bylismy razem 24 h spedzalismy ze soba czas, ukladalo sie roznie, czasem czeste klotnie, nawet codzienne, ale wywolane zazdroscia, trwaly po 10 minut. dzis sobie tego nie wyobrazam.
21 maja , tydzien przed naszym 10 miesiacem zwiazku zostawila mnie gdyz zrobilem awanture o pewnego chlopaka, dosyc nieciekawy typ, pisal do niej w JEDNYM CELU. spytala czy moze sie z nim spotkac powiedzialem "nie".
i tak przez 3,5 tygodnia nie bylismy ze soba, ale juz jak sie uspokoilem itd spotykalismy sie ,mowila ze chce miec mnie przy sobie jako przyjaciela, ja glupi nigdy nie odmowilem, nie potrafie. spotykalismy sie,bylo fajnie, smialismy sie wyglupialismy, 13 czerwca poszlismy razem na wagary, pozniej wstapilismy do niej do domu i "cos" miedzy nami zaszlo,wyznalismy sobie przy tym milosc, poszedlem do domu zafascynowany ze do mnie wrocila i w ogole, napsiala mi ze to bylo poki co bez zobowiazan bo nie wie czy chce do mnie wracac, ze kocha mnie ale sie nie zmienie. nie wierzyla w moja zmiane. powiedziala jeszcze ze wie ze to bylo glupie ze to miedzy nami zaszlo gdy nie jesteesmy razem ale ktos jej powiedzial ze jesli sie kochamy to nic zlego i tak jakos nie mogla wytrzymac, bo chciala mnie poczuc w koncu w jakis sposob a nie jak kolege. powiedziala ze do dnia nastepnego tj 14 czerwiec zastanowi sie i da znac. zestresowany polozylem sie spac, dowiedzialem sie przy tym ze dziewczyna placze wlasnie siostrze gdyz nie wie co ma zrobic, a siostra buntuje ja przeciw mnie mowiac ze ja sie nigdy nie zmienie i to bez sensu, Patrycja na to ze zrobi co bedzie chciala. wieczorem dostawalem juz kochane smsy od niej, po czym stwierdzilem ze jest na tak, rano napisala bym przyszedl do niej do domu, poszedlem, ponownie - bylo swietnie,przytulanie,calowanie wspolne lezenie,ciekawe rozmowy, wszystko.. zrobilem awanture o pewnego kolege do ktorego pisala slodkie slowka, na co ona ze jednak nie wroci bo sie nie zmienie itd . Poplakalem sie oczywiscie , prosilem o przemyslenie tego na co ona ze juz nie ma co przemyslec. poszedlem do domu, zalamany ze to znowu moja wina, 3 dni pozniej - piatek przyszla do mnie, totalnie nie liczylem juz na nic poza przyjaznia,bylem przekonany ze znow cos zepsulem. Nagle wyladowalismy razem w lozku,z poczatku przytulanie, potem przeszlo jednak do pocalunkow i nie tylko. po pobycie u mnie jakies5-6 godzin Patrycja szczesliwa poszla do domu i opowiedziala przyjaciolom o tym,ze wrocila bo tak bardzo za mna tesknila, ze ma nadzieje ze naprawde sie zmienie itd . zmienilem sie, od tego czasu bylo cudownie, zadnej klotni, dzien w dzien czas wspolny, wyznawanie sobie uczuc, wszystko, 28czerwca mielismy 11 miesiecy , oczywiscie pomijajac te 3 tyg przerwy. spotkalismy sie,spedzilismy dzien i noc razem, miala do wyboru - noc ze mna badz impreza z przyjaciolka. wybrala to pierwsze. bylo naprawde swietnie, rano wstalem poszla do innego pokoju napisala mi smsa -pojecia niemam czeu smsa, byc moze stchorzyla, napsiala tam :nie chce juz byc z Toba, to nie to ze ty robisz cos zle , poprostu ze mna cos nie tak,nie klocmy sie :) ja w totalnym szoku, nie wiedzialem co mam zrobic,myslalem ze to mi sie sni, mowie jak przeciez zmienilem sie, co Ty mowisz , a ona ze tak ale ja juz Cie nie kocham.
od powrotu do mnie swoim znajomym mowila jaka to szczesliwa z tego ze sie uklada i z mojej zmiany,
a tu nagle taka niespodzianka, zaczela mowic ze wrocila do mnie bo myslala ze uczucie jej wroci,
ale ja widzialem,widzialem jej starania, to bylo 100% tak jakby jej zalezalo wciaz, jakby mnie kochala,widzialem jej spojrzenia,gesty,
2 dni temu spala u mnie lecz to juz nie bylo to samo, teraz podobno sie przyjaznimy , spedzam z nia czas bo bez niej wariuje, od 5 dni nie jem, prawie caly czas siedze w domu i becze, nie moge sie podniesc , naprawde jest mi tak ciezko , byla moim wszystkim, nie wiem co o tym myslec, w glebi duszy wierze ze mnie nie przestala kochac bo to nie realne, kto wraca do kogos kogo nie kocha? co o tym sadzicie?
( przepraszam za forme napisania ale pisalem to tak na szybko szybko, bez zastanowienia, ne mam glowy myslec ) i prosze o konkretne odpowiedzi a nie : Masz dopiero 17 lat. bo kocham ta osobe od 2 lat i czuje ze bez niej sobie na dzien dzisiejszy nie dam rady, nie zapowiada sie by to szybko minelo.
czy jej uczucie wygasło, czy ma taki okres poprostu? czy istnieja szanse ze ponownie bedzie jak bylo?
Byłeś po prostu dla niej takim zapasowym chłopakiem. Takie
ciepłe gniazdko do którego mogła za każdym razem wrócić.
Raz powiedziała ze cie nie kocha i poszła do innego, ale że
jej się znudził to wróciła do Ciebie... Taki dupek na każde
zawołanie kobiety. Ja rozumiem że bardzo ją kochasz, że nie
potrafisz żyć bez niej, ale odpuść sobie nią, albo poczekaj
po prostu aż dojrzeje bo z tego co tu czytam to jest zwykła
gówniara nie licząca się z czyimiś uczuciami. No bo jak
można mówić że się kogoś kocha, potem za 3 dni z nim
zerwać i za jakiś czas wracać i mówić że znów się go
kocha ? Ja tutaj czegoś nie rozumiem... Taką panienke to bym po
pierwszym rozstaniu wykopał. Wracając do tematu. Jeśli facet
jest na każde zawołanie kobiety, to ona automatycznie traci
zainteresowanie nim...
"czy istnieja szanse ze ponownie bedzie jak bylo?" Jeśli ona
spotka się z XXX chłopakami i wszyscy jej się znudzą to mogę
Ci to zagwarantować że do Ciebie wróci. Ale weź mi powiedz
jaki jest sens tego ? Wróci i za jakiś czas znowu odleci z
jakimś innym, a Ty znowu będziesz cierpiał...
Na twoim miejscu odpuścił bym sobie tą dziewczynę bo nie jest
tego warta... Uwierz mi że jest o wiele wiele więcej
fajnych/mądrych/wiernych dziewczyn które WARTO kochać.
tzn to jest to,że nie mogę powiedzieć,że ona miała na mnie
"zlew", widziałem u niej również staranie,okazywanie
uczuć,troskę, nieraz wylała przeze mnie sporo łez, kiedy
byłem jeszcze takim dupkiem i robiłem jej aferę z błahych
powodów, nigdy nie byłem idealny, wiele rzeczy przemyślałem,
sporo spraw żałuję, pomimo że zdaję sobie sprawę z tego że
czasu nie cofnę. Gówniara? być może, dla sprostowania - rok
młodsza ode mnie, no czyli lat 16. Kiedyś była w ogóle
inna,ale ja jestem taki dosyć spokojny, nie uganiam się tu i
tam, na miasto wyskoczyć od czasu do czasu ze znajomymi
rozumiem, ale tak to tylko ona, więc z biegiem czasu i trwania
związku ONA uspokoiła się,stała taka bardziej "normalna" i
odpowiednia dla mnie, Rezygnowała także dla mnie z wielu
rzeczy, z tych znajomych którzy mi nie odpowiadali (czyt.
"PENERKÓW", "nieciekawych" koleżanek bądź innych ktorzy
wiedziałem że mogą to zniszczyć )
był właściwie taki okres gdzie byłem tylko ja i nikt inny, od
czasu do czasu wplątały się jakieś koleżanki, ale wiadomo -
normalka.
Teraz widujemy się gdyż (jak juz wczesniej prawdopodobnie
napisalem) ona przyjaźni się z moją siostrą i tak jakoś
wychodzi samo z siebie, plus no ja uwielbiam z nia spedzać czas,
potraktowała mnie jak śmiecia a ja nawet nie potrafię jej
przez to powiedzieć "NIE! nie spotkamy się więcej" , pomimo
że nie mogę jej przytulić, pocałować, powiedzieć jak ją
kocham to przy niej czuję się lepiej. Kiedy się z nią nie
spotykam to czuję się jakbym nie żył w ogóle, ochote na
cokolwiek tracę. Robić coś z tym dalej, spotykać się z nią
na etapie przyjaźni (tutaj chyba mogę się spodziewać
"powrotu" jej uczucia?) , czy puścić to w "niepamięć" (
niepamięć, podczas której 24 na dobę będę myślami z
nią,bo inaczej naprawdę nie umiem ) ?
i rozumiem, że faktycznie nic się w niej nie zmieni i NIE WARTO
czekać aż wróci ?
P.S : od czasu naszego rozstania tak zgłupiałem że nawet
modlić się codziennie o nasze zejście zacząłem.
przykro mi ale takie rzeczy się niestety zdarzają... że ludzie
po prostu boją się odejść bo kiedy uczucie wygasa to zostaje
przywiązania albo po prostu strach że tutaj ma kogoś komu
zależy a tam gdzieś może być potem sam/sama.
kobiety bywają niezdecydowane - wiem po sobie - ale to nie
usprawiedliwia bawienia się ludźmi i utrzymywania ich w takiej
niepewności. tego typu sprawy trzeba załatwiać otwarcie i
szybko a nie kluczyć i kręcić. jeśli chociaż przez moment
nam na kimś zależało.
domyślam się jakie to trudne ale myślę, że powinieneś się
od niej odciąć. będzie bolało i będzie ciężko. zupełnie
jakbyś był na odwyku i stracił powód do uśmiechania się.
czemu powinieneś się odciąć chociaż ją kochasz ? właśnie
dlatego, że ją kochasz. wyobraź sobie, że przyjaźnicie się,
a nagle ona poznaje kogoś innego i zakochuję się. a Ty musisz
na to patrzeć. poza tym jeśli będziesz w tym tkwił to nie
pójdziesz dalej. będziesz żył nadzieją że wróci to co
było, czekał na coś co się nie wydarzy.
swoją drogą postaraj się spojrzeć na to obiektywnie - będzie
bolało ale na dłuższą metę pomoże - zobacz jak Cię
traktuje. po tym jak Cię w sumie oszukiwała nie była nawet w
stanie powiedzieć Ci tego prosto w oczy.. kto pisze o takich
rzeczach w smsach ?!
no i to pisanie do innych chłopaków. jak potrzebuje takich
kontaktów to po co jej chłopak ? przez takie zachowanie była
nie w porządku nie tylko wobec Ciebie ale też wobec nich.
trochę tak jakby kochała tylko i wyłącznie siebie...
wiem jakie to uczucie - modlić się o to żeby druga osoba
zmieniła zdanie (chociaż w moim przypadku nie było tak, że
uczucie drugiej strony wygasło). pragnąć tylko tego i wiem jak
to jest kiedy to pragnienie jest pierwszą myślą, która się
nasuwa po obudzeniu i tuż przed zaśnięciem . ale tak nie da
się żyć. trzeba iść dalej, chociaż się nie chce i nie wie
jak . dla swojego własnego dobra .
jeszcze jedno.. spróbuj sobie wyobrazić, że zmienia zdanie.
wracacie do siebie i co ? za każdym razem jak wyjdzie do innego
pokoju będziesz z bijącym sercem modlił się żeby nie
napisała Ci smsa ? ile razy usłyszysz, że gada z jakimś
facetem będziesz żył w niepewności i strachu, że znowu Cię
zostawi ? sam sobie odpowiedz na to pytanie. czy tak nie będzie
?
liczyłam, że chłopak którego kocham zmieni zdanie i
stwierdzi, że mimo odległości jednak damy radę, a teraz po
mimo iż dalej za nim tęsknie i chyba dalej go kocham to nie
umiem sobie wyobrazić, że do mnie wraca. no bo jak by to
wyglądało... ile razy wsiadałby do pociągu ja bałabym się,
że można znowu dojdzie do wniosku, że to bez sensu bo
odległość.
tak się nie da przecież żyć... związek wymaga zaufania a
tutaj chyba będzie z tym ciężko po takich akcjach.
cóż mogę jeszcze powiedzieć. życzę powodzenia i trzymam za
Ciebie kciuki. obyś wyszedł na tym jak najlepiej, bez względu
na decyzję jaką podejmiesz.
tak ale sam powinieneś się zastanowić czego chcesz i co jest
dla Ciebie lepsze takie ciągłe
rozstawanie się i ponowne schodzenie nic dobrego i trwałego nie
wróży.
SweetDrama - tak ja rozumiem,wszystko rozumiem, ale to tak latwo
powiedziec, trudniej wykonać.. z jednej strony chciałbym do
niej wrócić bo przecież tak bardzo ją kocham,chcialbym byc
przy niej nie jako KOLEGA, przytulac ją i tak dalej, ale z
drugiej jakby gardzę nią za to co zrobiła, ale nie potrafię
okazać tej złości, nie wiem czy to ze mną jest coś nie tak..
nikt tutaj decydować za Ciebie nie będzie. sam powinieneś się
nad tym zastanowić. to Twoje życie. My Ci tylko możemy
doradzić. może idź do psychologa albo raz na zawsze zapomnij o
niej .
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem .... Twoja dziewczyna chce się
spotykać z chłopakami, więc zapytam w jakim celu? wracają
wracają, nie bądź łosiem, poszukaj sobie innej. To właśnie
czasem nie daje mi spokoju, jak to jest że dziewczyna będąc z
chłopakiem potrafi o nim zapomnieć tak z dnia na dzień, duża
większość trzyma się powiedzenia ,,chłopak jak autobus, nie
ten to następny" i to głupie gadanie o miłości, to pytanie
trochę podchodzi do tego ostatniego Marii, więc tu napiszę
więcej, ale jak się kimnę
..... a chłopak (niby silniejszy) gryzie się i nie potrafi
zapomnieć ?
niby tam w celach koleżeńskich,ale właściwie to nie spotykala
sie ostatecznie z zadnymi kolesiami, tylko z jakims tam
przyjacielem od czasu do czasu przy czym mialem gwarancje na to
ze nic sie nie wydarzy, co nie zmienia faktu ze np robila afery
ze ja "ograniczam" choc tego nie robilem tak doslownie. poprostu
pytala, czy moze sie z kims spotkac, w koncu zwiazek polega na
wspolnie podejmowanych decyzjach, choc moze nie na takich blahych
decyzjach, ale zawsze. Czasem sie zgodzilem,czasem nie , ze
zwzgledu na to jaka byla osoba z ktora miala sie spotkac. jesli
byl to ktos kto mi nie wadzil i byl odpowiedni to tak, oczywiste
ze jesli jakies lovelasy to STANOWCZE NIE !
pojecia nie mam jak mogla zapomniec z dnia na dzien skoro byla ze
mna rok i caly ten rok slyszalem jaki to jestem dla niej wazny,
juz nawet rok przed zwiazkiem to slyszalem.
Jaką masz gwarancję, że nie spotykała się z innymi
kolesiami? Mówią, że faceci są zimnymi draniami, ale wbrew
pozorom niejednokrotnie kobiety są o niebo gorsze... Czas
zamknąć ten rozdział życia stary...
Mogę się założyć, że niebawem będzie chciała do Ciebie
wrócić, bo stwierdzi, że jednak za Tobą szaleje i Cię kocha.
Ale wtedy TY musisz powiedzieć; NIE Szanuj się... Możesz ją
kochać, szaleć za nią i nie móc bez niej normalnie
funkcjonować, ale niech zobaczy, że masz swój honor, że
straciła swoją szansę. Myślę, że w tej całej sytuacji i w
tej relacji, którą mieliście do tej pory to ONA powinna się
zmienić, nie TY! Nie daj się tak traktować, bo faktycznie
przez nią zwariujesz....
chyba już zwariowałem i też przez pewien czas twierdziłem że
to ona powinna sie zmienic ale tak mi namieszała ze w koncu
zglupialem i uznalem ze to ja mam coś nie tak, jednak prawda
jest taka ze oboje mamy swoje za uszami, nie bylem idealny i
nigdy nie bede mimo ze staralem sie byc odpowiednia osoba dla
niej, osoba ktora na nia zasluguje.
co do gwarancji , mam 100 % pewnosci, ze nie spotkala sie z
zadnym kolesiem.
raz byla taka glupkowata sytuacja w kwietniu podczas swiat
wielkanocnych, gdzie pokloclismy sie troszke, ale wlasciwie juz
bylo okej, mowila mi ze idzie z kolezanka na mecz jakichs
chlopakow rok mlodszych bo poprosili. Okazalo sie ze ten mecz
mial byc zupelnie kogoś innego, osob z ktorymi miala
"nieciekawe" wspomnienia i wlasnie ja zabronilem jej kontaktu z
nimi ( moze smiesznie brzmi ze zabronilem ale gdybym wyjawil cala
sutyacje jeszcze sprzed zwiazku to wszystko byloby jasne i nikt
by mi sie nie dziwil ze nie zgodzilem sie na pisanie nawet z tymi
chlopakami )
na cale szczescie glupkowaty mecz nie doszedl do skutku "bo
pogoda" ale mysle ze gdyby nie URATOWALA MI TYLKA zla pogoda to
juz wtedy bylo by NIE FAJNIE.
Szkoda mi Ciebie, bo w zasadzie nie ma sie u Ciebie n=do czego
przyczepić... Jesteś normalnym chłopakiem, wykręcała Ci
numery, więc jasne jest, że nawet małe kłamstewka powodują
później zaczynajacy się brak zaufania. Zastanów się czy
warto dalej w to brnąć. Będziesz jej czegokolwiek zabraniał,
to ona będzie ściemniać (taka prawda!). Będziesz się
zgadzał i ciągle przytakiwał- też źle, bo może się
wydarzyć coś, czego oboje byście nie chcieli. I tak źle i tak
nie dobrze. Ja widzę tu po prostu brak zaufania, który pewnie
nie wziął się z niczego.
i nie ze nie ma o co przyczepic, bo jest, nie jestem jakims
idealem, nieraz krzyknalem na nia, wyzwalem, ale no ile mozna
wytrzymac, naprawde mozna sie nie odezwac raz, drugi i trzeci,
ale 4,5,10 to juz wytrzymac nie mozna, tez glupi bylem z tymi
aferami ze np pisze z kolegą, albo cos, ale jak widzialem 1000
kolegów i kazdym sie "jara" a wmawia Ci ze ma ich gdzies to
szlag trafial !
być był napewno , tylko że jaki ? sam go nie znam , mam
wrażenie że powód i był i go nie było,że był czymś w
rodzaju wymowki i przez ostatni czas czekala tylko az cos WYWINE
by moc mnie zostawic a ze nie wywinalem to dluzej nie mogla i to
zakonczyla ? -.- nie iwem.
Odpowiadasz użytkownikowi siiwa
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.