Ból po rozstaniu mija z czasem, musisz postarać się
zapomnieć... wyzbyć się uczuć których wyzbyła się druga
połówka.
To jest strasznie trudne.Pomóc może w tym ktoś nowy, jak ci
się spodoba inna osoba będzie łatwiej.
Przynajmniej w moim przypadku tak było.
Zależy czy to zauroczenie czy miłość..
Ale najlepiej zająć się czymś, dużo czasu ze znajomymi
spędzać i nie żyć wspomnieniami ...
Najlepiej zapomnieć ..
Wiecie pozwolilem sobie dodac ten temat, poniewaz bardzo duzo
osob moze poszukiwac odpowiedzi na ten temat.
Z osobistego doswiadczenia powiem, ze mam za soba dwu letni
zwiazek. Mimo, ze od rozstania minelo juz 5 miesiecy, jednak jego
tzw. konsekwencje wciaz odczuwam... chociazby przez to, ze
mieszkam na slasku a studiuje w Szczecinie. Tak...mieszkalismy
razem przez rok. Dobrze, ze juz koncze magisterke i czym predzej
sie uwolnie od wspomnien zwiazanych z tym miastem.
Nie bede owijac w bawelne, ze na poczatku po tak dlugim okresie
nie bylo latwo, po raz 1 w zyciu nie wiedzialem jak sobie
poradzic ze soba. Caly moj swiat sie zawalil. Bo przeciez nagle
runely marzenia, cele, czy wazne wartosci - poza rodzina. Nic nie
mialo sensu. W koncu nie jest latwo nagle zapomniec o osobie, dla
ktorej sie szukalo pierscionka zareczynowego. Poszedlem na
terapie. Nie wstydze sie tego i wiem, ze to wlasnie terapia
pozwolila mi na nowo stanac na nogi. Dzis? hm... nie jest
idealnie, jednak stanalem na nogi, obralem male cele w zyciu, nie
mam jeszcze pasji i marzen...wiem, musze nad tym popracowac. Czas
leczy rany. A tamten zwiazek? Coz...dal mi nowe doswiadczenie.
Tak wiec, jesli sa tutaj osoby, ktore sa swiezo po rozpadzie
jakiegos zwiazku i szukaja pomocy i wsparcia... moge napisac, ze
pierwszym etapem powinno byc zerwanie wszelkiego kontaktu z
otoczeniem partnera/partnerki, wyrzucenie wszystkich rzeczy
prezentow, zdjec. Ale przede wszystkim, choc wiem, ze to trudne,
ale uwierzcie mi na slowo, warto walczyc ze soba i nie ponizac
sie poprzez blagania o powrot...nie warto. Tak mysle....
Odpowiadasz użytkownikowi spoxboy
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 11 marca 2009, 00:31[#odpowiedz]
0
Moja historia jest zupełnie nie typowa... 4 lata związku,
spędzasz z osobą tyle czasu ile masz go w ogóle, każda chwila
ON, każda myśl ON, każde plany ON, każda decyzja ON,
nadchodzi piękny dzień ZARECZYNY- pierścione na palcu lśni
jak najdroższy klejnot pod słoncem, najważniejsza rzecz w
życiu , no i plany, plany, plany, zamówiona sala, zespól,
kamerzysta, fotograf. Nic tylko wyczekiwac tego dnia. Pozostałe
plany ( już niestety) spadają tylko na mnie... nawet podróz
poślubną nie mogliśmy razem zaplanowac, wszytsko sie gdzieś
zatraca, nie można znalezc wspolnego jezyka, czy poczul sie za
pewny chyba tak... wspólne
plany na mieszkanie już nie są planami tylko przepychanką
słowną , miałam wrażenie że planuje tylko moje wesele, stane
na ołtarzu w najważniejszym dniu życia, spojrzę w bok a tam
bedzie stał ON. On którego tak naprawde nie znam, wspólne
mieszkanie niczego mnie nie nauczyło, czyżby taka zmiana, czy
to ja byłam taka ślepa. ON , który nie wiedział jaki mam
kolor czu, co lubie, czego nie, zapytany o najbardziej blache
pytania, śmiał sie ironicznie ze mnie, czy to coś zlego w
choćby gramie romantyzmu? I te nie kończące się kłótnie,
zazdrość, radość z niepowodzeń drugiej osoby, wyśmiewanie z
potyczek, czy to na tym to polega?I jak tu poznać człowieka
Napisz mi jeszcze jak sobie dzis dajesz rade? Wyszlas juz z tego,
czy ciagle...to jest gdzies gleboko w Tobie?
Odpowiadasz użytkownikowi spoxboy
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 17 marca 2009, 18:47
0
Jak sobie radzę? teraz jest już lepiej, choć nie ma dnia
żebym o nim nie myślała, nie ma nocy, żeby mi się nie
śnił... a to już prawie rok... Najgorsze jest to, że na
początku bycia samej, tak naprawde ciężko mi było wymienić
jego jakieś pozytywne strony, tyle bólu ,że piękne chwile
się zatarły, teraz jest lepiej, na wszystko jednak patrzę z
dystansem, jestem silniejsza, ale trzeba było się wycierpieć
żeby to dojrzeć. Mam nadzieję że wszystko się ułoży, a
nawet już układa. Choć strasz przed czymś NOWYM jest tak
duży, że czasami mnie to przeraża. Takie życie... Ale po
czasie tak sobie myślę, że nic nie dzieje się bez
przyczyny... Tak musiało się stać i tyle, może człowiek musi
wycierpiec się i znieść tony bólu żeby w końcu słońce
wyszło. Tego nikt nie wie...
najlepiej to.. na starą miłość najlepsza jest nowa
miłość.. xD nie warto rozpaczać nad rozlanym mlekiem i żyć
dalej swoim życiem.. nie patrząc wstecz..
Odpowiadasz użytkownikowi killme
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): listless, 08 kwietnia 2011, 23:32
0
zapełnianie pustki kimś innym tylko po to żeby poczuć się
lepiej ? to podłe. pomyśl czy sam chciałbyś być zamiennikiem
.
Odpowiadasz użytkownikowi listless
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Odpowiedział(a): gość, 11 marca 2009, 12:08[#odpowiedz]
0
Tylko zauwaz killme, ze po rozpadzie zwiazku - przynajmniej u
mnie tak bylo - nie bylem w stanie spojrzec na dziewczyny z
takiego punktu widzenia, ze moglbym z ktoras byc. Ba! Musze
przyznac, ze czulem w pewnym sensie wstret do kobiet... Tak wiec
wracajac do tego, co napisales, niewatpliwie jest w tym troche
prawdy, pod warunkiem, ze wczesniejszy zwiazek to nie byla
prawdziwa i calkowicie oddana jednostronnie milosc.
coś w tym jest. wiąże się to trochę z nieumiejętnością
wyobrażenie sobie że ktoś może zająć miejsce tej osoby.
kogoś kogo kochamy. i choć wie się że trzeba iść dalej to
coś ciągle "trzyma" .