Pomóżcie ..... poznałam chłopaka przez gg (tak! to możliwe) na początku po prostu pocieszałam go po poprzednim związku i odradzałam mu samobójstwo. Po jakimś czasie okazało się że bardzo dobrze się dogadujemy. Pokochaliśmy się. Piszemy, dzwonimy do sb. Wstawiam swoje nagrania na yt. On pisze dla mnie wiersze i piosenki. Jest nam świetnie ze sb. Miał przyjechać na wakacje ale rodzice mu nie pozwolili ( ja mam 14 a on 15 a między nami jest 400 km; /). Kocham go i brakuje mi tego dotyku ukochanej osoby. :( Nie wiem co mam robić . Czy nasz związek ma sens? Przed nami jest perspektywa 3 lat na odległość (bo wtedy będzie miał 18) . Jesteśmy ze sb już 2 miesiące. Pomocy...!
Macie szanse... Ale taki związek jest trudny, BARDZO TRUDNY Trzeba zaufać na sam start,
czyli zaryzykować. Bo bez tego się wykończycie psychicznie. I
tak trochę psychicznie będzie ciężko. ALE jeśli się
kochacie, to przetrwacie! Nawet Was może przybliżyć i umocnić
miłość.
Czy to ma sens ? Jeśli prawdą jest, iż się kochacie, to ma
sens. Miłość odwzajemniona przetrwa wszystko.
Młodzi jesteście tak samo jak i ja, więc za dużo teraz
zdziałac nie możecie, musicie czekać.
Powodzenia i wytrwałości w zamierzonych celach życzę.
Jak wytrzymacie tak minimum rok, to wtedy pogadamy o prawdziwej
miłości. Na razie jesteście ze sobą 2 miesiące - przez 2
miesiące mogą się różne rzeczy wydawać.
jesteście ze sobą przez gadu?
wybacz, ale mnie to śmieszy... I podejrzewam, że wszyscy są
tego samego zdania tutaj. O miłości można mówić wtedy, gdy
zna się drugą osobę osobiście. Wiesz, jak ludzie potrafią
udawać przez net i nie tylko? Mało znasz jeszcze życie. Poza
tym Ty i On jesteście a takim wieku, że osoby do zakochania
zmieniają się jak rękawiczki. Do tego te km. Trudno utrzymać
taką znajomość, nawet jesli jest się już gotowym do
poważnego zwiążku, a w Waszym przypadku jestem święcie
przekonana, że tak nie jest. Więc pomyśl logicznie, bo będzie
wylewać ocean łez. A to niepotrzebne gdyby od początku
przemyśleć sprawę.
ika97 rozumiem Cię. Jestem w podobnej sytuacji. Mam 15 lat , on
jest rok starszy ode mnie. Nasza znajomość zaczęła się
trochę inaczej, ale to nie ważne. Również dzieli nas prawie
400 km. Poznaliśmy się rok temu (czyli jak byłam w twoim
wieku Kocham go i mam w dupie co
mówią inni o takiej miłości. Oni czegoś takiego nie
przeżyli, wiec nie wiedzą. Czy taki związek ma sens to sama
już nie wiem. Wiem tylko, że kochać kogoś to wspaniałe
uczucie, chociaż na odległość. Oczywiście marze o spotkaniu
się z nim. Jednak wg mnie jest to nie możliwe. Na razie minął
rok... Zobaczymy jak długo tak jeszcze wytrzymamy. Widzisz ,
jest ktoś jeszcze na świecie z takim problemem jak ty. Jak
będziesz chciała popisać, daj znać 3maj się.
Po 2 miesiącach to jest co najwyżej zauroczenie...
Poza tym nie chce Cię straszyc, ale skoro znasz kogos tylko
przez internet, to mozesz się słono rozczarować kiedy
spotkacie sie w ralnym świecie...
wszystko ma sens jak się tylko ma chęci . ale mówić o
miłości kiedy kogoś się nigdy nie spotkało w realnym
świecie ? zastanów się czy kochasz jego czy wyobrażenie
które - mimowolnie - stworzyłaś sobie w głowie . bo wydaje mi
się, że raczej to drugie. nie neguje Twoich uczuć. szczerze,
zwisa mi to bo mnie nie dotyczy. ale w moim pojęciu nie można
mówić o czymś takim jak "miłość przez internet". można
kogoś poznać, zauroczyć się, ulec fascynacji drugim
człowiekiem i mieć ochotę rozwijać znajomość, ale żeby
kogoś pokochać trzeba go poznać, zobaczyć jego reakcje,
zachowania, miny etc. a do tego potrzebny jest realny świat.
ano i w przypadku takich związków problem polega na tym, że co
z tego że Ty chcesz, czujesz.. jak druga strona może nagle
stwierdzić - "wiesz sorry.. ale to nie dla mnie . jesteś za
daleko" (o ile w ogóle traktuje to poważnie). a to boli .
zwłaszcza, że w głowie pozostaje to co ten drugi, ważny dla
Ciebie człowiek, mówił wcześniej w rozmowach z Tobą - to
wszystko co koliduje z hasłem "sorry, ale nie" . a to owocuje
totalnym pier.dolnikiem w głowie i innymi ciekawymi objawami
.
nie sugeruje, że powinnaś to olać . tylko, że w takich
przypadkach mm.. nie myśli się o "szczegółach technicznych" i
jedyne co Cię obchodzi to, to by "być" z tym kimś, mieć go
dla siebie, i czuć, choćby od czasu do czasu. ale to, że Ty
tak do tego podchodzisz nie znaczy, że druga strona też . i
czasem można zostać brutalnie sprowadzonym na ziemie kiedy
dowiadujesz się, że ten ktoś myśli o tym i co gorsza nie
widzi perspektyw.
Czarna uspokój się. Miłość nie ma definicji więc nie pisz
bzdur. Można pokochać człowieka nagle, na ulicy. Można też
po 30 latach. Można też w ogóle więc nie staraj się
bezczelnie sobie oceniać kto kogo kocha a kto nie.
Wkurzają mnie takie odpowiedzi. ,,Po 2 miesiącach to jest co
najwyżej zauroczenie...''
JAk mnie to irytuje...
Zacytuję
,,Tak trudno w tych waszych zakutych łbach pojąć, że nie ma
czegoś takiego jak jedna, pasująca wszystkim definicja
miłości? ''
,,Czytam różne wypowiedzi i widzę, jak przez własną
głupotę krzywdzicie innych - biedne kobiety obwiniające
mężów o brak zainteresowania, naiwne nastolatki szukające
wsparcia, bo nie wiedzą jak odzyskać zaufanie mężczyzny.
Wmawiacie innym, że w ich związkach nie ma lub nigdy nie było
miłości, piszecie "on cię nie kocha, on cię nie kochał".
''
,,A skąd wy ku*** możecie to wiedzieć?
Nie udowodnicie, że ktoś nie kocha pryszczatej baby ze
spożywczaka, tak samo ja wam nie udowodnię, że facet, który
nie prawi wam komplementów, nie kocha was. To wszystko jest
względne.''
Masz jeszcze na dobitkę od mojego mistrza xd
,,Przecież wystarczy jeden moment na stworzenie miłości.
Zdefiniujcie ją.
Czym ona jest? Jaka jest? Jaka być powinna?
Zdefiniujcie ją, ale nikomu nie narzucajcie tej definicji!
Nazwijcie swoje uczucia, określcie ich intensywność.
Po prostu nadajcie miłości imię, a niczego więcej nie
będziecie potrzebowali, aby uwierzyć w jej istnienie.
I nie pozwólcie, żeby jakiś debil wam to odebrał. Nie
pozwólcie ulec chwilom zwątpienia i dać się przekonać, że
wasza definicja jest zła. Jest dobra jak każda inna,
nadaliście jej taki a nie inny kształt i nikomu nic do tego. To
wszystko ma prawo być nazywane miłością i tylko dureń powie
wam, że się mylicie.
Dlatego jeśli jeszcze raz usłyszycie, że ktoś wam próbuje
powiedzieć, czym jest miłość a czym nie jest - je*nijcie mu.
Za głupotę.
A potem je*nijcie mu jeszcze raz.
Na zapas.''
Miałem ten sam problem, Poznałem dziewczyne na Kurniku gdy
graliśmy w chińczyka, trochę śmieszne ale prawdziwe. Dobrze
nam się pisało potem rozmowy telefoniczne, trwało to ponad rok
a odległość jaka nas dzieliła to 2500km Ja we Włoszech a ona
w Polsce. Pomimo wielu prub do spotkania nie doszło. Potem
wyjechała z Polski i urwał się wszelki kontakt. Więc jeśli
zależy ci na nim to zrub wszystko by się z nim spotkać. Bo
najlepiej rozmawia się w cztery oczy.