Ja osobiście miałam niedawno takie zdarzenie...
Gadałam z kolegą, który wytłumaczył mi, że istnieni Boga można wykluczyć. Wszystko co się dzieje, co pragniemy, jast zależne tylko od nas samych i Bóg nam w tym nie pomaga. Jeśli sami czegoś z całego serca pragniemy, to się to stanie, bo jesteśmy do tego pozytywnie nastawieni;D. Mówił też, że wszystko zależy od naszego nastawienia do życia, np. że jeśli powiemy sobie , że jesteśmy szczęśliwi, to jesteśmy szczęśliwi, a jak powiemy sobie, że jesteśmy źli to faktycznie jesteśmy źli (czyli taka pozytywna, bądź negatywna energia będąca w nas). Przykładem może być nastawienie trzech róznych osób do tej samej sytuacji. Jeden może być zły, jednemu jest to obojętne, a jeszcze inny mógłby nawet zabić ze złości. To dowodzi temu, że wszystko zależy od nas. A Bóg jest dla ludzi, którzy nie potarfią sobie sami z tym poradzić (chociaż modląc się do Boga wierzą, że coś się zmieni, tak naprawdę nie wiedzą, że to tylko i wyłącznie ich załuga).
Właśnie po takowej rozmowie zwątpiłam w istnienie naszego Pana i mam emocjonalne rozdarcie pomiędzy jego istnieniem, a jego nie istnieniem. Czasami myślę, że lepiej było tej rozmowy nie przeprowadzać i nadal żyć w nieświadomości.
Co Wy o tym sądzicie?
chciałbym zauważyć że Twój kolega chyba myśli że piernik
ma coś do wiatraka co ma wiara
w Boga do tego co się dzieje ? fakt faktem że to co się dzieje
dzieje się dzięki nam samym i naszym decyzjom i sami kierujemy
naszym losem ale nic nie dzieje się bez przyczyny! Bóg kocha
ludzi i dlatego dał im wolną rękę a to jak przeżyjesz swoje
życie zależy od Ciebie. Więc nie wiem co ma jedno do drugiego.
wszystko zależy od nas bo mamy wolną rękę a Bóg na nas
patrzy z góry i nie ingeruje w nasze życie , bo po śmierci nas
osądzi za nasze czyny widzę
że nadal nie rozumiesz więc nie będę sie wysilał i Ci tego
tłumaczył elo
już Ci raz tłumaczyłem i nie chce mi sie powtarzać..
przeczytaj moje odpowiedzi jeszcze raz albo dwa, aż zrozumiesz..
i jeśli Twoja wiara w Boga zanikła tylko dlatego że ktoś Ci
nagadał głupot to współczuję
nigdy nie miałem takiej sytuacji ^^ więc nie mam pojęcia co ci
powiedziec ale jesli wierzysz w boga to wierz a nie słuchasz
tego co ktoś ci powiedział ^^ bóg byłby niezadowolony z
takiego postępowania
wierzysz w to ze twoj kolega ma rozum? ja nie . ale jesli weznie
go w reke i ci pokaze to znaczy ma. bog moze ci pomoc ale nie
bedzie cie trzymal za reke bo jestes wolnym czlowiekiem. on ci
nic nie nakazuje, nie zabrania, nawet cie nie kopnie jak cos zle
robisz. rozliczenie za caloksztalt zycia przyjdzie po smierci.
jezeli zrobisz cos zlego lub dobrego to znaczy ze taka byla TWOJA
wola a nie Boga !
ale wiem ze zawsze jak potrzebuje pomocy to mam sie do kogo
zwrocic !
zawsze mozesz z nim porozmawiac i otrzymasz w ten czy inny sposob
podpowiedz co robic dalej.
jesli nie masz innej alternatywy to wierz koledze. ale mysle ze
kolega raczej sam nie lapie o co idzie...
no i przeczytaj odpowiedz killme.
Niedawno ktoś też mi próbował wmówić, że Boga nie ma i
prawie bym tej osobie uwierzyła, ale albo nie miała dobrych
argumentów albo moja wiara jest tak silna, bo wierze w Niego
nadal.
miałam kiedys chwile zwiątpienia gdy ciotka która jest jehową
zaczeła mi piepszyc swoje regułki :/
teraz też mam mały kontakt z Bogiem ale wierze w niego miomo
wszystko a ty nie daj sie takim kolegom którzy robia ci wode z
mózgu :/ miej swoje przekonania i wierz w to co chcesz a nie
słuchaj innych
a moze twoja ciotka powinna poszukac na necie informacji na temat
straznicy zalorzyciel straznicy
(Charles T. Russel) byl masonem i wedlug wikipedii illuminatem...
ich falszywe przewidywanie armagedonu.. to sa dobrzy ludzie ale
sa oklamywaniii i manipulowanii...
To dowodzi jak "mocna" jest twoja wiara...
Powinnaś teraz mocno się zastanowić czy dalej wierzysz w Boga,
czy kolega przekonał cię do swoich poglądów...
Niech twój kolega zacznie być pozytywnie nastawiony do
niebieskiego słońca i ciekawe czy ono nagle zmieni swój kolor
nie, jeśli tak na serio brałabym słowa wszystkich ludzi to nie
wiem dokąd bym zaszła........ człowiek nie powinien być
jakąś chorągiewką na wietrze i nie powinien chwiać się w
stronę w którą on zawieje, więc poważnie się zastanów i
dokładnie przeczytaj to, co napisał killme, bo ma rację.
Niektórzy wiare mają wpajaną przez rodziców, katechete w
szkole i inne osoby. Od małego dziecka mają wmawiane, że bóg
istnieje i poprostu są do tego przyzwyczajeni(to troche tak jak
jesteśmy przyzwyczajeni że latem świeci słońce) i jeżeli
ktoś stara się im powiedzieć inaczej to albo zaczną się nad
tym zastanawiać, albo najzwyczajniej w świecie to oleją. Jak
dla mnie bóg jest marzeniem. Ludzie pragną życia wiecznego i
nie dopuszczają do siebie myśli że wszystko to skończy się
po śmierci. Druga sprawa, ludzie którzy są samotni, nie mają
w nikim oparcia zwracają się po nie do (nieistniejącego dla
mnie) boga i łatwiej jest im żyć jak wmówią sobie, że ktoś
ich kocha. Dlaczego jakieś odlegle plemiona, ktore nie znają
religi świata, wymyślają własnych bogów, o których my nawet
byśmy nie pomyśleli? Bo też chcą mieć kogoś kto będzie ich
kochał, kogoś kto się będzie nimi opiekował, kogoś kto im
pomoże. Wiele jest takich przepychanek w internecie, czy bóg
jest czy go nie ma. Moim zdaniem nie warto snuć rozmowy na ten
temat, bo zdania zawsze będą podzielone.Tak jest od zawsze.
Podziwiam osoby, które potrafią tak głęboko wierzyć, ale
większość nie ma własnego zdania, własnych poglądów, tylko
wierzy w to co zostało mu nagadane w szkole, w domu itd.
kesada, a to czy wierzysz, czy nie to powinna być Twoja
indywidualna decyzja i indywidualny wybór. Jeżeli czyjaś wiara
jest silna to można mu wiele powiedzieć, a on wysłucha,
przyjmie do wiadomości czyjeś argumenty, ale dalej będzie
wierzył.
Racja, wiara została mi narzucona przez rodziców i
społeczeństwo. Nigdy przedtem nie miałam wątpliwości co do
tego, że Bóg istnieje. Lecz gdy poznałam inny punkt widzenia,
to Bóg wydał mi się mało realny... Co nie znaczy, że w niego
od razu zwątpiłam.
Po tym jak gadałam z kolegą nie przestałam do końca wierzyć
i moja wiara wcale nie jest słaba, dalej chodzę do kościoła i
się modlę. Tak jak Karmelek napisał, nie olałam tego co
mówił do mnie znajomy, tylko zaczęłam to analizować. Tamta
rozmowa nie była dla mnie obojętna. Życie bez Boga wydaje mi
się o wiele łatwiejsze, chociaż nadal trudno mi uwierzyć w
to, że go nie ma... Jest to dla mnie nadal nowa sytuacja, nad
którą cały czas myślę...
W końcu nie odpowiedziałam na pytanie
Nie, nigdy nie zwątpiłam, bo nigdy nie wierzyłam. Jedynie
kiedyś próbowano mi wmówić, że bóg istnieje, jak byłam w
podstawówce to sama też chciałam w to uwierzyć, ale się nie
udało
Twój kolega ma racjé - to my kierujemy swoim zyciem, i my
podejmujemy decyzjé. Ale czy uwazasz, ze to w jakis sposób
zaprzecza Jego istnieniu
Uwazasz ze wszyscy wierzácy nie sá w stanie podejmowac
racjonalnie decyzji bez konsultacji z Bogiem Przeciez Bóg nie daje odpowiedzi
jak cos zrobic, sami o tym decydujemy. Jedno z drugim nie ma nic
wspólnego. Poza tym wierzácy nie chodzá do Koscio£a tylko o
cos prosic i czekac potem ja£owo az im z nieba skapnie. Chodzá
tez w podziéce czy dzielic sié swojá radosciá...
coz jezeli Bog istnieje istnieje tez szatan. i teraz wlasnie
jestesmy poddani wielkiej probie. wielu z nas juz przegralo
akceptujac wielki wybuch i ewolucje. ludzie wysmiewaja sie z
kreacjonistow. pismo swiete stalo sie zbiorem symboliznych
historyjek, nie ma Boga w Szkolach, nikt nie uczy kreacjonizmu,
archeologiczne odkrycia potwierdzajace biblijne opowiesci sa
przed nami ukrywane i jak sam sie tym nie zaiteresujesz to sie
nigdy o tym nie dowiesz. mediach i hollywood serwuja nam seks i
przemoc i swiat bez boga i nam to imponuje! gorzej! przez to
ludzie zaczynaja akceptowac to i mysla ze juz poprostu tak jest i
ze przemoc i wojny to nasza natura. taki obraz Boga jaki nam
serwuje swiat zniecheca ludzi do Niego. Ludzie bezproblemowo
akceptuja bajke o piekle ktora czyni z niego najwiekszego sadyste
na swiecie. wiele ludzi mowi ze wierzy ale ni chce slyszec o
kreacjonizmie i dyskredytuje biblie.. skoro nie ufasz pismu
swietemu to w co wierzysz czym
jest dla ciebie wiara i
najwaznejsze pytanie: czy w obliczu smierci wyrzeklbys sie
Boga ludzie patrza na wiara
jako kwestie wyboru, tak jak czy zostac metalem czy punkiem...
pismo swiete mowi o tym ze szatan rzadzi tym swiatem no i trudno
sie z tym nie zgodzic. peace
No tak, zgadzam się z Twoją opiną.
Pismu Świętemu ufam i w obliczu śmierci napewno nie
wyrzekłabym się Boga, a co do wiary - jest to dla mnie
zaufajnie Bogu, bo wiele razy mnie pokierował i mi pomógł...
Wiem, że moja opina dziwnie brzmi, patrząc na zadane pytanie,
ale poprostu od zawsze byłam podatna na czyiś wpływ. I tu nie
chodzi o to, że odeszłam od wiary po rozmowie, tylko mam
wątpliwości, to wszystko.
sądzę, że nie rozmowa, ale wiara jest ważna. Maaatko. Jeśli
ktoś naprawdę wierzy to żadna rozmowa i podważanie istnienia
Boga nie powinna zrazić do zwątpienia...
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, bo wiem swoje (a jak ktoś chce
coś mi wmówić to mów, mów sobie zdrów), czy ja mam taką
silną wiarę .
nie. i raczej w moim przypadku nie jest to zbytnio możliwe,
ponieważ nie przywykłam do zmieniania poglądów w tak ważnych
sprawach jak np. religia, pod wpływem gadania jakiegoś tam
gościa. xd
karmelek ma racje ale niezupelnie, tez kilka osob po czesci,
napisalbym dlaczego ale chwilowo niemam mozliwosci, 'kesada' jak
znow bd mial mozliwosci to pogadamy, i powiem mniej wiecej co i
jak oki? i to nie bedzie cos w
stylu wmawiania ci mojej racji czy cos w tym rodzaju , pzdr
Odrzuciłem wiarę w boga ponieważ sam doszedłem do tego w co
wierze a w co nie. Nikt mi nic nie gadał o nim że jest zły
itp, w mym środowisku jest masa osób-ateistów bo tak a nie
inaczej, bo w kościele zimno i wole pograć w piłkę, jest też
grupa tych prawdziwie wierzących.
Więc na moją decyzję nikt poza mną samym wpływu nie miał
Odpowiadasz użytkownikowi Taves
Zgłoś odpowiedź do moderacji
Dodaj odpowiedź
Zaloguj się, aby móc odpowiedzieć na pytanie i cieszyć się pełną funkcjonalnością serwisu. Jeżeli nie masz konta, zarejestruj się.