Pytanie zadał(a) GosiaczekOsa, 25 września 2010, 14:34
Zdarzyło Ci się spotkać na swojej drodze nauczyciela, który niewiele miał do powiedzenia w swojej dziedzinie ? Albo może takiego, którego wciąż należało powtarzać, bo gadał lub pisał bzdury ?
Pewnie że tak xdd miałam taką nauczycielką od
niemieckiego,która podała nam słówko i nie była pewna czy
akurat ono tak brzmi i na następny dzień nam powiedziała że
zajrzała do słownika i to słówko jednak inaczej się pisze...
xPP
Taaak, właśnie mam zajęcia z grafiki komputerowej i koleś nie
wie o czym mówi. I jak się ktoś zapyta gdzie jest dana
funkcja, narzędzie COKOLWIEK! To szuka przy Tobie poł godziny,
po czym odchodzi od Ciebie i idzie do swojego kompa i tak szuka.
NIe znajdzie, to mówi: wpisz na youtubie tutorial, tam bedzie.
Pffff :/
W podstawówce miałem nauczyciela informatyki, który na
praktycznie każde pytanie dotyczące komputera odpowiadał:
"poszukaj sobie w internecie". I nie byłoby to aż tak
wkurzające, gdyby nie to, że szkolne komputery niemożliwie
zamulały i samo otworzenie przeglądarki zajmowało niekiedy
kilkanaście minut. Nie mówiąc już o tym, że dla niektórych
to był pierwszy w życiu kontakt z komputerem a nauczyciel
wychodził z założenia, że każdy 10 latek jest już mistrzem
klawiatury.
Germanistka w gimnazjum czasem robiła oczywiste błędy, pisząc
na tablicy. Jak ktoś zwrócił uwagę, mówiła, że to celowo,
bo sprawdza naszą czujność.. Taa...
No i oczywiście polonista w liceum, który miał gorszą
technikę czytania niż 8-latek i zawsze się czaił, kiedy miał
przeczytać jakiś fragment z podręcznika.
Hm.. spotkałem, ale może nie takich, którzy nie mają nic do
powiedzenia, tylko takich,, którzy uważają, że mieliśmy w
szkole tylko ich przedmiot i powinniśmy znać wszystkie regułki
z całego podręcznika na pamięć.. znać, nie rozumieć..
O! No to ba! Zaczynając od w-fisty, który sam nie zrobi takich
rzeczy, których od nas wymaga, po matematyczkę, która swoimi
żartami rozpier.dala całą klasę (w negatywnym znaczeniu) i
myli się w zadaniach do (uwaga!) nauczycielki muzyki, która
skończyła jakies studia, nauczała dzieci w klasach
zintegrowanych i dostała podwyżkę a nauczyciela muzyki po
znajomości. Nic nie umie, nic nie potrafi, co równa się
brakami wiedzy u uczniów.
To chyba normalne. Najczęściej zdarzają sie tacy co może i
wiedzę mają, ale nie umieją jej przekazać. O wykładowacach
na studiach już nie wspomnę. Miałam jednego takiego co tak
mówił, że zrozumiec go nie szło, jakby chlał cały tydzien,
taki bełkot. Rzucał niesmiesznymi żartami i myślał, że jest
fajny.
Oj tak.
W gimnazjum miałam taka nauczycielkę (Ukrainka) która
kompletnie nie potrafiła sobie poradzić z ucznaimi. Na lekcjach
robili co chcieli, nawet sprawdziany pisaliśmy po 3 osoby w
ławce. To była rzeźnia...
W technikum w 1 klasie miałam takiego sora od matmy, ze zaczął
rozwiązywać zadanie na tablicy, doszedł do pewnego momentu i
nie umiał zrobić dalej, więc starł je i zaczął robić
następne. Żenada...