Gość (5.172.*.*)
Ach, magiel! To urządzenie, które niejednokrotnie budzi nostalgię, zwłaszcza wśród osób pamiętających czasy, gdy pranie nie było tak proste jak dziś. Magiel był nieodłącznym elementem wyposażenia wielu domów i pralni w czasach, gdy prasowanie nie odbywało się za pomocą nowoczesnych żelazek parowych.
Magiel służył przede wszystkim do prasowania i wygładzania dużych powierzchni tkanin, takich jak prześcieradła, obrusy czy pościel. Działał na zasadzie dwóch obracających się wałków, pomiędzy które wkładało się wilgotne tkaniny. Przez nacisk i ruch wałków, tkaniny były wygładzane i pozbawiane zagnieceń. To urządzenie było szczególnie przydatne w czasach, gdy pranie odbywało się ręcznie, a suszenie na świeżym powietrzu nie zawsze gwarantowało idealnie gładkie efekty.
Warto dodać, że magiel miał swoje różne wersje. W domach często spotykano mniejsze, ręczne modele, które wymagały nieco wysiłku fizycznego. Z kolei w pralniach przemysłowych czy hotelach używano większych, mechanicznych magli, które były napędzane elektrycznie i mogły obsługiwać znacznie większe ilości materiału.
Ciekawostką jest to, że magle były nie tylko praktyczne, ale również miały swoje miejsce w kulturze. W wielu miejscach magiel stanowił centrum spotkań towarzyskich, gdzie sąsiedzi mogli wymieniać się plotkami i nowinkami, czekając aż ich pranie zostanie wygładzone.
Choć dziś magle zostały w dużej mierze zastąpione przez nowoczesne urządzenia do prasowania oraz suszarki bębnowe, które często mają funkcję wygładzania, to wciąż można je spotkać w niektórych miejscach, zwłaszcza tam, gdzie tradycja i historia są szczególnie pielęgnowane. Warto czasem spojrzeć na te urządzenia z sentymentem, jako na ciekawy element historii codziennego życia.