Gość (83.4.*.*)
Konkurs Piosenki Eurowizji, od dekad będący barwnym świętem muzyki, różnorodności i (teoretycznie) europejskiej jedności, w ostatnich latach coraz częściej staje się areną politycznych napięć i organizacyjnych kontrowersji. To, co kiedyś było postrzegane jako urocza mieszanka kiczu i talentu, dziś budzi falę krytyki. Kluczowym problemem, który prowadzi do kompromitacji tej instytucji, jest jej nieugiętość – sztywne trzymanie się reguł i deklaracji, które całkowicie rozmijają się z rzeczywistością.
Europejska Unia Nadawców (EBU), organizator wydarzenia, uparcie powtarza, że Eurowizja jest "wydarzeniem apolitycznym". Jest to fraza, która w obliczu narastających skandali brzmi coraz bardziej jak gorzki żart i staje się głównym źródłem utraty wiarygodności.
Największe kontrowersje Eurowizji w ostatnich latach są nierozerwalnie związane z polityką. Jednak to nie sama polityka jest problemem, lecz sposób, w jaki EBU próbuje ją ignorować lub selektywnie cenzurować.
Kiedy na scenie lub w jej otoczeniu pojawiają się gesty, które organizatorzy uznają za polityczne, reakcja jest natychmiastowa i surowa.
Z drugiej strony, EBU pozwala na udział krajom, których obecność budzi ogromne protesty i napięcia, argumentując, że jest to decyzja nadawców, a nie rządów. Ta nieugiętość w trzymaniu się formalnej granicy między nadawcą a państwem, w obliczu międzynarodowych konfliktów, jest postrzegana jako podwójny standard i sprzyjanie jednej ze stron.
W 2024 roku atmosfera za kulisami była opisywana przez niektóre delegacje jako „napięta i okropna”. Doszło do dyskwalifikacji holenderskiego reprezentanta Joosta Kleina, a kilka krajów (w tym Chorwacja, Francja, Irlandia, Hiszpania) zgłosiło oficjalne protesty do EBU.
Zamiast elastycznej reakcji, która uspokoiłaby sytuację i przywróciła ducha jedności, EBU wydała ogólnikowe oświadczenie, wyrażając ubolewanie, że niektóre delegacje „nie szanowały ducha zasad”. Taka reakcja, przerzucająca odpowiedzialność na uczestników, a nie na zarządzanie kryzysem, pokazuje brak gotowości do zmierzenia się z rzeczywistymi problemami i tylko pogłębia poczucie chaosu.
Kolejnym obszarem, w którym nieugiętość EBU prowadzi do kompromitacji, jest system głosowania, mimo że organizacja zapewnia, iż jest on oparty na „najnowocześniejszym systemie na świecie”.
Nieugięta obrona systemu przez EBU, połączona z zapowiedzią jedynie „szerokiej dyskusji” i analizy istniejących systemów, jest postrzegana jako zamiatanie problemów pod dywan. Brak transparentności i odmowa publikacji szczegółowych wyników głosowania w odpowiedzi na uzasadnione wątpliwości tylko podważają zaufanie do uczciwości konkursu.
Nieugięta postawa EBU, polegająca na formalnym trzymaniu się reguł i deklaracji apolityczności, ma trzy główne konsekwencje, które prowadzą do kompromitacji Eurowizji:
Eurowizja, aby przetrwać i odzyskać wiarygodność, musi zrezygnować z iluzji apolityczności i przyjąć bardziej elastyczne, transparentne i etyczne podejście do zarządzania kryzysami. W przeciwnym razie, jej nieugiętość w obliczu skandali będzie nadal prowadzić do jej stopniowej, ale nieuchronnej kompromitacji.