Gość (83.4.*.*)
Konkurs Piosenki Eurowizji 2024 w Malmö zapisał się w historii nie tylko ze względu na zwycięstwo Szwajcarii, ale przede wszystkim z powodu intensywnych kontrowersji związanych z udziałem Izraela. Debata na temat legalności i moralności obecności izraelskiej reprezentantki, Eden Golan, w obliczu trwającego konfliktu w Strefie Gazy, zdominowała dyskusje publiczne, wywołując protesty i oskarżenia o stosowanie podwójnych standardów przez Europejską Unię Nadawców (EBU).
Poniżej przedstawiamy kluczowe argumenty podnoszone zarówno przez EBU i zwolenników udziału Izraela, jak i przez krytyków domagających się jego wykluczenia.
Europejska Unia Nadawców (EBU), jako organizator konkursu, konsekwentnie broniła swojej decyzji o dopuszczeniu Izraela do rywalizacji, opierając się na wewnętrznych regulacjach i fundamentalnej wizji wydarzenia.
Głównym i najczęściej powtarzanym argumentem EBU było podkreślenie apolitycznego statusu Konkursu Piosenki Eurowizji. Organizatorzy wielokrotnie przypominali, że Eurowizja jest wydarzeniem kulturalnym i muzycznym, a nie politycznym.
EBU zaznaczała, że Eurowizja to konkurs między publicznymi nadawcami, a nie między rządami czy państwami. Izraelski nadawca publiczny, KAN, jest pełnoprawnym członkiem EBU, a zasady konkursu nie przewidują automatycznego wykluczenia z powodu działań wojennych prowadzonych przez kraj członkowski.
Pierwotna propozycja Izraela, utwór "October Rain" (Nawiązujący do ataków Hamasu z 7 października 2023 r.), została odrzucona przez EBU ze względu na naruszenie zasady neutralności politycznej. Izrael, chcąc pozostać w konkursie, zmienił tytuł i tekst na "Hurricane", który oficjalnie opowiadał o kobiecie przechodzącej przez osobisty kryzys. Fakt, że Izrael dostosował się do wymogów EBU i przedstawił utwór spełniający formalne kryteria, był kluczowy dla utrzymania jego udziału.
EBU podkreśliła, że decyzja o dopuszczeniu lub wykluczeniu kraju członkowskiego leży wyłącznie w jej kompetencji i nie może być dyktowana przez naciski polityczne czy społeczne.
Krytycy decyzji EBU, w tym wielu artystów, fanów i organizacji, podnosili argumenty kwestionujące zarówno legalność, jak i moralną spójność decyzji, stawiając ją w kontekście globalnych wydarzeń i precedensów.
Najsilniejszym argumentem krytyków było wskazanie na podwójne standardy EBU. W 2022 roku, po inwazji na Ukrainę, Rosja została niemal natychmiast wykluczona z konkursu. Krytycy argumentowali, że skoro Rosja została wykluczona z powodu działań wojennych, to Izrael, prowadzący działania militarne w Strefie Gazy, które doprowadziły do śmierci dziesiątek tysięcy cywilów, również powinien zostać wykluczony.
Mimo oficjalnej zmiany tekstu, wielu uważało, że piosenka "Hurricane" wciąż wyraźnie nawiązuje do tragicznych wydarzeń z października 2023 roku i ma ukryte przesłanie polityczne. Ponadto, krytycy podkreślali, że w obliczu tak intensywnego konfliktu i ogromnej liczby ofiar cywilnych, udział Izraela w wydarzeniu, które ma promować jedność i pokój, jest moralnie nie do przyjęcia i nie da się go oddzielić od polityki.
W przestrzeni publicznej pojawiły się spekulacje, że decyzja EBU o utrzymaniu Izraela w konkursie mogła być podyktowana względami finansowymi, w tym faktem, że jeden z głównych sponsorów Eurowizji (Moroccanoil) jest firmą izraelską. Choć EBU nie odniosła się bezpośrednio do tych zarzutów, kwestia pieniędzy była często podnoszona jako czynnik wpływający na rzekomą niekonsekwencję w stosowaniu zasad.
Decyzja EBU spotkała się z masowymi protestami. Tysiące osób demonstrowało w Malmö, a wielu międzynarodowych artystów i fanów nawoływało do bojkotu konkursu. Niektórzy uczestnicy konkursu publicznie dystansowali się od decyzji EBU, apelując o pokój.
Debata wokół udziału Izraela w Eurowizji 2024 to klasyczny konflikt między formalną legalnością a moralną legitymacją.
Ostatecznie, EBU utrzymała swoją decyzję, co pozwoliło Izraelowi na udział w konkursie, ale jednocześnie sprawiło, że Eurowizja 2024 stała się jednym z najbardziej napiętych i politycznie obciążonych wydań w jej historii.