Gość (37.30.*.*)
Czarne dziury, te najbardziej tajemnicze i ekstremalne obiekty we Wszechświecie, przez długi czas uważane były za absolutnie „czarne” – pochłaniające wszystko, co znajdzie się w ich zasięgu, łącznie ze światłem. Jednak dzięki przełomowym pracom fizyka teoretycznego Stephena Hawkinga, wiemy dziś, że w rzeczywistości nie są one idealnie czarne. Posiadają określoną, choć niezwykle niską, temperaturę.
Koncepcja, że czarne dziury mogą mieć temperaturę i emitować promieniowanie, jest jednym z najważniejszych osiągnięć teoretycznych XX wieku. Została sformułowana przez Stephena Hawkinga w 1974 roku i łączy w sobie ogólną teorię względności Einsteina (opisującą grawitację) z mechaniką kwantową (opisującą świat cząstek elementarnych).
Zgodnie z tą teorią, czarna dziura nie jest obiektem o zerowej temperaturze, lecz emituje promieniowanie termiczne, zwane promieniowaniem Hawkinga, tak jak ciało doskonale czarne o niezerowej temperaturze.
Zjawisko to jest efektem kwantowym zachodzącym w pobliżu horyzontu zdarzeń – granicy, za którą nic nie może uciec. W próżni, która w mechanice kwantowej nie jest pusta, stale powstają i anihilują tzw. wirtualne pary cząstka-antycząstka.
Gdy taka para powstaje tuż przy horyzoncie zdarzeń, może się zdarzyć, że jedna z cząstek wpadnie do czarnej dziury (mając ujemną energię), a druga ucieknie w przestrzeń kosmiczną (mając dodatnią energię). Ta uciekająca cząstka jest obserwowana jako promieniowanie Hawkinga. Ponieważ energia cząstki uciekającej jest „pożyczana” z energii grawitacyjnej czarnej dziury, czarna dziura stopniowo traci masę, co prowadzi do jej powolnego „parowania”.
Kluczowym i najbardziej zaskakującym wnioskiem z teorii Hawkinga jest to, że temperatura czarnej dziury jest odwrotnie proporcjonalna do jej masy.
Oznacza to, że:
Zależność tę opisuje wzór, w którym temperatura ($T$) jest proporcjonalna do odwrotności masy ($1/M$).
W praktyce, temperatury większości czarnych dziur, które obserwujemy we Wszechświecie, są niewyobrażalnie niskie.
Czarne dziury, które powstały ze zkolapsowanych gwiazd (o masie kilku do kilkudziesięciu mas Słońca) oraz supermasywne czarne dziury znajdujące się w centrach galaktyk (o masie milionów lub miliardów mas Słońca), mają temperatury bliskie zeru absolutnemu.
Aby w pełni zrozumieć, jak zimne są te obiekty, należy porównać ich temperaturę z temperaturą kosmicznego promieniowania tła (CMB), czyli pozostałości po Wielkim Wybuchu, która wypełnia cały Wszechświat. Obecnie temperatura CMB wynosi około $2,7 \text{ K}$.
Ponieważ temperatura typowych czarnych dziur jest o wiele niższa niż $2,7 \text{ K}$, w rzeczywistości pochłaniają one więcej energii z otoczenia, niż same emitują w postaci promieniowania Hawkinga. Zamiast parować, obecnie aktywnie rosną, wchłaniając otaczającą je materię i promieniowanie.
Odwrotna zależność między masą a temperaturą prowadzi do intrygującego wniosku: najmniejsze czarne dziury są najgorętsze.
Gdyby istniały pierwotne czarne dziury (hipotetyczne obiekty powstałe we wczesnym Wszechświecie, a nie w wyniku kolapsu gwiazdy) o masie rzędu góry (np. $10^{15} \text{ g}$), ich temperatura byłaby ekstremalnie wysoka, osiągając nawet $10^{11} \text{ K}$. Takie obiekty emitowałyby promieniowanie Hawkinga z taką intensywnością, że wyparowałyby w ciągu czasu porównywalnego z wiekiem Wszechświata, kończąc swój żywot potężnym błyskiem promieniowania gamma.
Podsumowując, choć czarne dziury mają temperaturę, jest ona tak niska, że w praktyce są to najzimniejsze obiekty we Wszechświecie, o ile nie są to hipotetyczne, maleńkie czarne dziury.