Gość (37.30.*.*)
Nie ma drugiego takiego dowcipu w historii PRL, który w tak zwięzły i celny sposób uchwyciłby przełomowy moment w polskiej polityce, łącząc propagandę, terror i nagłe poczucie ulgi. Hasło „Światło, oszczędzaj nas!” nie jest tylko zwykłym odwróceniem sloganu „Oszczędzaj światło!”, ale przede wszystkim bezpośrednim komentarzem do jednego z największych skandali politycznych okresu stalinowskiego – ucieczki i rewelacji pułkownika bezpieki, Józefa Światły.
Aby zrozumieć siłę dowcipu, trzeba najpierw poznać jego pierwowzór. Wczesne lata powojenne w Polsce, zwłaszcza okres Planu Sześcioletniego (1950–1955), charakteryzowały się intensywną industrializacją i budową socjalistycznej gospodarki. Wzrost produkcji przemysłowej i elektryfikacja kraju szły w parze z permanentnymi problemami z wydolnością systemu energetycznego.
Władza ludowa, zamiast przyznać się do niedoborów i błędów w planowaniu, wolała przerzucić odpowiedzialność na obywateli. Stąd brały się wszechobecne, nachalne hasła propagandowe, w tym popularne „Oszczędzaj światło!” (często towarzyszące apelom o oszczędzanie wody, węgla czy innych surowców). Był to typowy przykład języka Nowomowy – władza wymagała od ludzi wyrzeczeń, maskując własne nieudolności.
Klucz do popularności dowcipu tkwi w wydarzeniu, które wstrząsnęło aparatem władzy i na krótko obaliło barierę strachu w społeczeństwie.
Te audycje, nazwane „Rewelacjami Światły”, były słuchane w Polsce w tajemnicy, ale na masową skalę. Ujawniały one mechanizmy terroru, demaskując jednocześnie prominentnych działaczy partyjnych. Był to pierwszy tak potężny cios wymierzony w stalinowski aparat bezpieczeństwa.
Nazwisko uciekiniera – Światło – stało się idealnym, gotowym do użycia, dwuznacznym elementem języka potocznego. W połączeniu z wszechobecnym, irytującym sloganem propagandowym, powstał dowcip:
Dawniej wzywano: oszczędzaj światło! Teraz: Światło, oszczędzaj nas!
Dlaczego dowcip stał się tak popularny właśnie po 1954 roku?
W ten sposób, złośliwa gra słów stała się symbolem początku końca najgorszego okresu stalinizmu w Polsce i dowodem na to, że nawet w czasach totalitarnego reżimu, humor polityczny potrafił być potężnym narzędziem krytyki.