Gość (37.30.*.*)
Kwestia nadmiernego rozbudowywania katalogu praw człowieka, określana w dyskursie akademickim jako „inflacja praw człowieka” lub „inflacja praw” (ang. rights inflation), jest jednym z najpoważniejszych wyzwań współczesnej teorii i praktyki praw człowieka. Jest to problem wielowymiarowy, który dotyka zarówno filozoficznych podstaw tych praw, ich praktycznej wykonalności, jak i politycznego wykorzystania.
Pytanie, czy takie rozszerzanie może doprowadzić do odwrotnego skutku – czyli odrzucenia praw człowieka jako takich i powrotu do czasów sprzed II wojny światowej – wymaga rozróżnienia między krytyką wewnętrzną systemu praw człowieka a zewnętrznym zagrożeniem dla ich istnienia.
Krytyka „inflacji praw” opiera się na tezie, że zbyt szerokie i nieprecyzyjne definiowanie praw człowieka, zwłaszcza poprzez włączanie do katalogu uprawnień, które są w istocie dobrami materialnymi, usługami lub celami polityki publicznej, prowadzi do kilku negatywnych konsekwencji .
Gdy każdy postulat społeczny lub polityczny jest formułowany jako „prawo człowieka” (np. hipotetyczne „prawo do samochodu”), pojęcie to traci swoją wyjątkową, fundamentalną moc. Prawa człowieka, wywodzące się z przyrodzonej godności jednostki, miały być ostateczną, niezbywalną kotwicą chroniącą przed nadużyciami władzy . Jeśli stają się one synonimem wszystkich możliwych roszczeń, to ich waga maleje, a naruszenie jednego z nich (np. brak samochodu) jest postrzegane jako równie poważne jak naruszenie prawa do życia czy wolności od tortur. To z kolei może prowadzić do relatywizacji i dewaloryzacji całego katalogu .
Tradycyjnie prawa człowieka dzieli się na:
Włączenie do katalogu praw pozytywnych, takich jak prawo do mieszkania, jest szeroko akceptowane w prawie międzynarodowym (np. w Międzynarodowym Pakcie Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych), ale jego realizacja jest często ograniczona przez quasi-normatywny charakter i brak skutecznych mechanizmów sądowego egzekwowania .
Hipotetyczne „prawo do samochodu” jest przykładem roszczenia, które wykracza poza podstawowe potrzeby godnego życia (jak schronienie czy opieka zdrowotna). Samochód jest dobrem materialnym, którego wartość i dostępność zależą od poziomu rozwoju gospodarczego. Uznanie go za „prawo człowieka” mogłoby podważyć racjonalność całego systemu, ponieważ państwo nie jest w stanie zagwarantować każdemu obywatelowi konkretnego, kosztownego dobra materialnego, co prowadziłoby do iluzoryczności tego „prawa” i w konsekwencji do cynizmu wobec wszystkich praw .
Kwestia aborcji jest bardziej złożona, ponieważ nie jest ona zazwyczaj definiowana jako samodzielne „prawo do aborcji” w głównych konwencjach międzynarodowych. Zamiast tego, dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji jest uznawany za niezbędny element realizacji istniejących, fundamentalnych praw człowieka kobiety, takich jak:
W tym sensie, rozszerzenie ochrony praw człowieka w kontekście aborcji nie jest tworzeniem zupełnie nowego prawa, lecz interpretacją i konkretyzacją już istniejących praw negatywnych i pozytywnych w zmieniającym się kontekście społecznym i medycznym .
Obawa przed powrotem do czasów sprzed II wojny światowej – czyli epoki, w której prawa człowieka nie były uznawane za uniwersalne i prawnie wiążące, a totalitaryzmy mogły bezkarnie łamać prawa jednostki – jest uzasadniona, ale wynika z innych mechanizmów niż sama „inflacja praw” .
Obecny kryzys praw człowieka jest faktem, ale jest on napędzany przede wszystkim przez:
Nadmierne rozszerzanie katalogu praw (inflacja praw) może prowadzić do osłabienia wiarygodności i efektywności systemu praw człowieka, utrudniając ich egzekwowanie i wywołując cynizm. Jest to realne zagrożenie dla ich spójności.
Jednak bezpośrednią przyczyną powrotu do czasów przedwojennych – czyli do epoki masowego łamania praw podstawowych – byłoby raczej przyjęcie ideologii totalitarnej lub autorytarnej, która wprost odrzuca godność jednostki i jej niezbywalne prawa. Inflacja praw może stworzyć podatny grunt dla takiego odrzucenia, ponieważ osłabiony i skompromitowany system jest łatwiejszy do obalenia, ale nie jest to mechanizm bezpośredni.
Podsumowując, wyzwaniem nie jest tylko to, ile praw chcemy mieć, ale przede wszystkim to, jak skutecznie i spójnie jesteśmy w stanie zagwarantować te, które są absolutnie fundamentalne dla godności ludzkiej. Uznanie, że prawo do mieszkania jest niezbędne do godnego życia, jest naturalną ewolucją idei praw człowieka, podczas gdy żądanie prawa do samochodu jest przykładem, który może podważać tę ideę. Granica leży w tym, co jest niezbędne do zachowania przyrodzonej godności, a co jest dobrem luksusowym lub celem polityki gospodarczej.